Czy wydarzenia w USA to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, jak napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda?
To bardzo nieporadny tweet i bardzo nieporadna i spóźniona reakcja. Bardzo dobrze, że odnotowywali późnym wieczorem choćby na Twitterze MSZ zwycięstwo Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni, ale jednak oczy całego świata zwrócone były na te absolutnie bezprecedensowe wydarzenia w jednym z najważniejszych krajów na świecie, który układa politykę na całym świecie. Tweet prezydenta, po pierwsze spóźniony, po drugie bezobjawowy, tak jak ta prezydentura, niczego nie wnoszący, nic nie rozjaśniający, niezajmujący tak naprawdę żadnego stanowiska. Na dobrą sprawę mógłby się w ogóle nie wydarzyć.
To, co się dzieje w Stanach to nie jest wyłącznie wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, to element globalnego procesu, który dzisiaj obserwujemy. Procesu, który pokazuje, co się dzieje, kiedy populizm, narcyzm, zakłamany egotyzm i mitomania zaczyna rządzić polityką i sprawami nas wszystkich, i kiedy próbuje się omijać uświęcone demokratyczne instytucje. I to dzisiaj obserwujemy w klinicznym obrazie w Stanach Zjednoczonych. I widzimy też przywództwo i antyprzywództwo.
Proszę zobaczyć środowe przemówienie Joe Bidena, wzywającego w stanowczy, jasny, konkretny sposób do uspokojenia sytuacji. To było wielkie przemówienie. To było to, co powinien powiedzieć polityk. Proszę zobaczyć te histerie, wyprawiane przez Donalda Trumpa, którego Facebook, Twitter i wszystkie inne media społecznościowe w końcu zdecydowały się zablokować. Teraz nawet jego sojusznicy z Partii Republikańskiej zaczynają rozmawiać o tym, żeby przekonać Mike'a Pence'a do odpalenia 25. poprawki do konstytucji i pozbawienia prezydenta Trumpa.
Jak pan zareagowałby na to, co dzieje się w USA, gdyby to pan był prezydentem Polski?