Większość Niemców za zakazem genderowego języka w szkołach i urzędach

Pomysł zdecydowanej walki z językiem neutralnym płciowo rzucił regionalny polityk CDU. Okazało się, że ma duże wyczucie nastrojów społecznych. Opór przed gwiazdką genderową i innymi eksperymentami na języku niemieckim może się stać tematem kampanii do wrześniowych wyborów do Bundestagu.

Aktualizacja: 28.05.2021 14:11 Publikacja: 28.05.2021 12:15

Większość Niemców za zakazem genderowego języka w szkołach i urzędach

Foto: AFP

To, że bardzo wielu Niemcom nie podoba się postępowe podejście do ich języka, wiadomo było już wcześniej. Teraz wiadomo też, że większość chce wręcz zakazać używania neutralnych płciowo określeń w niemieckich szkołach, innych instytucjach państwowych i w urzędowej korespondencji.

Dokładnie 53 procent popiera taki radykalny sposób powstrzymania eksperymentów genderowych na ojczystym języku, zepchnięcia ich do sfery prywatnej. Dowodzi tego opublikowany właśnie sondaż, zamówiony przez największy lewicowo-liberalny tygodnik kraju „Der Spiegel”. Przeciwko zakazowi jest 38 procent ankietowanych Niemców.

PANI KANCLERZ

Niemiecki jest jednym z języków, w którym występuje rodzaj męski, żeński i nijaki. Z żeńskimi formami w liczbie pojedynczej jest mniej problemów, zazwyczaj tworzy się je łatwo.

Kanclerz federalny to Bundeskanzler, a pierwsza kobieta na tym stanowisku, Angela Merkel to Bundeskanzlerin. Student to Student, a studentka - Studentin. Sędzia mężczyzna to Richter, a kobieta wykonująca ten zawód to Richterin.

Gorzej jest z liczbą mnogą (nie tylko w niemieckim): jeżeli wśród kobiet znajdzie się choć jeden mężczyzna, to tradycyjnie grupa - kanclerzy, studentów czy sędziów - miała rodzaj męski.

Od dobrej dekady, nie tylko w Niemczech, niektóre środowiska toczą bój o zakończenie męskiej dominacji w języku, czyli o język genderowy lub neutralny płciowo. Widać, że w Niemczech nie będzie im łatwo. 

Zanim przejdziemy do polityki, najpierw przyjrzyjmy się językowi.

 

 

GWIAZDKA I NIE TYLKO

Niemczyzna nie jest prostą materią. A przywiązanie do tradycji widać w rozpoczynaniu wszystkich rzeczowników wielką literą. 

Pomysłów na neutralność płciową liczby mnogiej jest wiele.

Rangę symbolu w mediach uzyskała gwiazdka lub gwiazda genderowa (Gendersternchen lub Genderstern): Studenci obojga płci w tej wersji to Student*innen. Poza gwiazdką to słowo wygląda tak samo jak słowo „studentki” (Studentinnen), „studenci” to Studenten.

Podobnie jest z pauzę genderową (Gender-Gap): Student_innen.

Najczęściej w pismach urzędowych stosuje się formę zwaną Binnen-I, trudną do przetłumaczenia na polski. Wygląda to tak: StudentInnen (wielkie „I” w środku wyrazu). 

Są też warianty: z nawiasami Student(inn)en i ukośnikami Student/inn/en.

W wersji pisemnej teoretycznie można sobie pozwolić na sporo. Gorzej jest jednak z wymawianiem takich form, bo stosowanych w genderowym języku znaków graficznych się nie czyta, w związku z tym całość brzmi zazwyczaj jak forma żeńska. Dlatego w mowie pojawiają się „osoby studiujące”, a w wypowiedziach mniej ortodoksyjnych zwolenników równości - „studenci i studentki”.

Gwiazdki genderowe, pauzy genderowe itp. środowiska progresywne stosują również do liczby pojedynczej (Student*in, Student_in), a także forsują określenie typu „osoby studiujące” (Studierende). Na stronach internetowych uniwersytetów niemieckich są zazwyczaj właśnie używane nazwy „Studierende”, „Professor*innen” i „Absolvent*innen”.

 

IDEOLOGIA I GRAMATYKA

Debata o gwiazdkach i Binnen-I toczyła się leniwie się od miesięcy, były inne ważniejsze polityczne problemy, rytm debacie narzucała pandemia i lockdowny. Nagle rozgorzała, cztery miesiące przed wyborami. Ożywił ją w wywiadach dla tygodnika „Der Spiegel” i jednej ze stacji telewizyjnych Christoph Ploß, szef centroprawicowej CDU w mieście-landzie Hamburg. Zażądał zakazu genderowej mowy w szkołach i urzędach.

„Oczekuję od urzędników, pracowników oświaty i docentów czegoś więcej niż arbitralnych zmian norm i reguł” - zaczął Ploß, ambitny i młody (rocznik 1985) regionalny polityk rządzącej całymi Niemcami partii. Jak dodał, nie chodzi jednak tylko o to, że „z powodów ideologicznych” tworzy się formy „gramatycznie błędne i sztuczne”. Co ważniejsze, takie działania są społecznie niebezpieczne, dzielą ludzi, podkreślają to, co różni.

Na Ploßa najpierw posypały się gromy, nie tylko z lewej strony. Szybko jednak się okazało, że ma on dobry słuch społeczny. Wcześniejsze badania (w tym niedawno dla „Welt am Sonntag”) co prawda wykazywały, że dwie trzecie Niemców jest przeciw językowi neutralnemu płciowo. Ale nikt się nie spodziewał, że większość Niemców chciałaby - jak wynika z opublikowanego w tym tygodniu sondażu dla „Der Spiegel” - zakończyć genderowy eksperyment wprowadzając prawny zakaz. Czyli to, co proponuje Ploß.

 

 

CO i KOGO DYSKRYMINUJE?

Z sondażu wynika, że elektorat tylko jednej partii, Zielonych, w większości sprzeciwia się takiem zakazowi. To jest jednocześnie ugrupowanie, które ma teraz najlepsze notowania w przedwyborczych badaniach.

Wśród zwolenników innych lewicowych partii, socjaldemokratycznej SPD i postkomunistycznej Die Linke - jest więcej zwolenników zakazu niż jego przeciwników, choć różnice nie są duże: odpowiednio 2 i 9 punktów procentowych.

Jedna z liderek Die Linke i polityczna celebrytka Sahra Wagenknecht uznała pomysły genderowe za dyskryminujące, bo - jej zdaniem - stygmatyzują język większości społeczeństwa jako przestarzały i zacofany.

Ponad dwie trzecie zwolenników partii Ploßa i kanclerz Angeli Merkel chciałoby zakazać gwiazdki genderowej. Co ciekawe jeszcze więcej zwolenników zakazu jest w liberalnej FDP, której szef, nie znając jeszcze wyników sondażu, skrytykował Ploßa i to używając formy genderowej. Oraz, co już mniej dziwi, w skrajnie prawicowej AfD.

Gwiazdka genderowa może się stać emocjonującym tematem kampanii przed wyborami do Bundestagu.

To, że bardzo wielu Niemcom nie podoba się postępowe podejście do ich języka, wiadomo było już wcześniej. Teraz wiadomo też, że większość chce wręcz zakazać używania neutralnych płciowo określeń w niemieckich szkołach, innych instytucjach państwowych i w urzędowej korespondencji.

Dokładnie 53 procent popiera taki radykalny sposób powstrzymania eksperymentów genderowych na ojczystym języku, zepchnięcia ich do sfery prywatnej. Dowodzi tego opublikowany właśnie sondaż, zamówiony przez największy lewicowo-liberalny tygodnik kraju „Der Spiegel”. Przeciwko zakazowi jest 38 procent ankietowanych Niemców.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces