– To, o co ludzie nas proszą, to zapanowanie nad epidemią koronawirusa i postawienie gospodarki na nogi – zdążył już powiedzieć dziennikarzom nowy szef rządu Yoshihide Suga. Parlament przytłaczającą większością głosów przyjął jego kandydaturę.
Wszyscy spodziewają się, że pozbawiony charyzmy i o osiem lat starszy Suga będzie kontynuował politykę poprzedniego premiera, również zagraniczną. – Shinzo Abe i inni partyjni bossowie [Partii Liberalno-Demokratycznej – LDPJ] postawili na Sugę dlatego, że on najlepiej uosabia ciągłość i jest zdolny – ich zdaniem – kontynuować rządy Abego bez Abego – uważa profesor politologii z uniwersytetu tokijskiego Koichi Nakano.
Dwaj rekordziści
Tym bardziej że polityczna spuścizna byłego premiera w znacznej mierze należy i do niego. Obaj są rekordzistami. Abe był najdłużej urzędującym szefem rządu Japonii, a Suga najdłużej w historii zajmował stanowisko sekretarza gabinetu, który w japońskiej strukturze władzy jest najbliższym współpracownikiem premiera i odpowiada za koordynację prac ministerstw.
Swój przydomek zyskał po jednym z nielicznych wystąpień publicznych. W 2019 roku ustępujący cesarz Akihito przekazał władzę synowi Naruhito. Do obowiązku sekretarza gabinetu Sugi należało ogłoszenie nazwy okresu panowania 248. cesarza. Tym razem to epoka Reiwa, co można przetłumaczyć jako „harmonia”. Natychmiast też zaczęto go nazywać Wujek Reiwa, Wujek Harmonia.
– Chcę robić robotę – tłumaczył swój program. W rządach Abe znany był z tego, że zajmował się najbardziej niewdzięcznymi i najtrudniejszymi zadaniami. To on m.in. był odpowiedzialny za koordynację walki z pandemią. Jednym z rezultatów jest obecny postulat nowego premiera odbiurokratyzowania państwa. W rządzie Abe mówił o konieczności deregulacji gospodarki, doświadczenia z okresu walki z pandemią (ale też walki z poszczególnymi resortami o to, by współpracowały ze sobą) sprawiły, że obecnie chce zmniejszenia uprawnień całej biurokracji.