Rok temu wywrócił do góry nogami ukraińską politykę już podczas inauguracji 20 maja ubiegłego roku. Z mównicy Rady Najwyższej ogłosił rozwiązanie parlamentu i zaproponował członkom rządu dobrowolne podanie się do dymisji. Gdy o tym mówił, kilku ministrów miało uśmiech na twarzach, jakby nie do końca wierzyli w to, że znany aktor komediowy został prezydentem nad Dnieprem. Kilka miesięcy później jego partia Sługa Narodu wygrała wybory parlamentarne i zdobyła samodzielną większość, co nigdy wcześniej się tu nie zdarzyło.
Pierwszym namacalnym sukcesem było uwolnienie marynarzy i innych ukraińskich więźniów politycznych w Rosji na początku września. Wtedy wśród 35 Ukraińców do ojczyzny powrócił reżyser Ołeh Sencow, skazany w Rosji na 20 lat łagrów. To był początek wielkiego powrotu ukraińskich żołnierzy do domu. W grudniu do Kijowa przybyło 76 więzionych w Donbasie jeńców, kolejnych 20 Ukraińców uwolniono w kwietniu.
Wszystko dlatego, że Zełenski podniósł słuchawkę i zadzwonił na Kreml. Nawiązał kontakt z Władimirem Putinem i odblokował pracę czwórki normandzkiej – po kilku latach przerwy przywódcy Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji ponownie usiedli do stołu.
Z długiej listy obietnic wyborczych udało mu się przeforsować dwie. Jedna przegłosowana przez Sługę Narodu ustawa pozbawiła immunitetu deputowanych, druga umożliwiła impeachment prezydenta. Kwestia ta nigdy nie była w ukraińskim prawie uregulowana. Osobiście przyjeżdżał też do Rady Najwyższej i namawiał na głosowanie w sprawie uwolnienia handlu gruntami rolnymi. Ustawę przegłosowano, żadnemu z poprzednich prezydentów nad Dnieprem się to nie udało.
Co na to Ukraińcy? Z najnowszego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS) wynika, że 66 proc. respondentów uważa, że nieskutecznie walczy z korupcją. Aż 73 proc. Ukraińców zarzuca prezydentowi, że nie rozliczył skorumpowanych polityków i urzędników z poprzedniej ekipy. Z kolei 69 proc. badanych uważa, że Zełenski nie potrafi zakończyć wojny w Donbasie, a dwie trzecie, że nie radzi z problemami gospodarczym kraju. Mimo to z kwietniowego sondażu KMIS wynikało, że gdyby teraz odbyły się wybory, miałby ponad 40 proc. poparcia w pierwszej turze. Inne sondaże wskazują, że ufa mu niemal 60 proc. Ukraińców.