W czasie protestów spowodowanych podwyżką cen benzyny o 100 proc., ogłoszoną przez władze 15 listopada (cena benzyny wzrosła z 15 tys. riali do 30 tys. riali - czyli do ok. 20 amerykańskich centów), podpalono co najmniej 100 banków i dziesiątki innych budynków. To najpoważniejsze protesty w Iranie od czasu "zielonej rewolucji" z 2009 roku. W wyniku protestów zginąć miało ok. 20 osób.
Iran obwinia o inspirowanie zamieszek "bandytów" powiązanych ze środowiskami irańskiej imigracji i przeciwnikami Iranu - USA, Izraelem i Arabią Saudyjską.
Władze już wcześniej organizowały w irańskich miastach prorządowe marsze, których uczestnicy potępiali zamieszki. W poniedziałek w Teheranie ma dojść do dużej prorządowej demonstracji w czasie której wystąpi m.in. dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
- Radzę im (obcym państwom), aby przyjrzały się dzisiejszym marszom i zobaczyły kim są prawdziwi mieszkańcy Iranu i co mówią - ogłosił rzecznik MSZ Iranu Abbas Mousavi.
- Jesteśmy zaskoczeni, że ministrowie spraw zagranicznych określonych państw zeszli tak nisko, żeby prosić, aby wysyłać im nagrania płonących banków - dodał Mousavi.