Szef Platformy Obywatelskiej został zapytany w TOK FM, czy wsparł już protestujących nauczycieli, podobnie jak Lech Wałęsa, który wpłacił na fundusz strajkowy 1000 zł.  - Jeszcze nie zdążyłem wpłacić - powiedział Grzegorz Schetyna, podkreślając jednocześnie, że jest to świetna akcja. - Solidarność z nauczycielami jest potrzebna. Ten strajk nie może zginąć, bo na tym zależy PiS - zaznaczył i przypomniał ubiegłoroczny protest rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie. - Widziałem, jak go rozwadniali, przesuwali w cień. Zamknęli go w sposób przemyślany i on zgasł po 40 dniach. Tutaj próbują robić to samo - podkreślił Grzegorz Schetyna. 

Zdaniem szefa PO, rząd jedynie "pozorował" rozmowy ze związkami zawodowymi nauczycieli. - Nie było zielonego światła z Nowogrodzkiej, żeby to rozwiązać. W innych sprawach czy protestach było inaczej, Kaczyński dawał sygnał, że trzeba to załatwić natychmiast, bo ta czy inna grupa jest ważna w politycznym wariancie. A nauczyciele ważni nie są, bo PiS nie może na nich liczyć - powiedział Schetyna. - Na miejscu PiS rozmawiałbym też z opozycją, bo trzeba pisać scenariusz rozwiązania tego problemu razem z tymi, którzy mogą i będą rządzić po wyborach. Trzeba na to spojrzeć z perspektywy kilku lat - dodał. 

Grzegorz Schetyna po raz kolejny powtórzył także swoją obietnicę, że jeśli jego partia wygra wybory jesienią, znajdą się pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. - Zrobimy to od razu po wyborach. To kwestia nowelizacji budżetu na 2020 rok, trzeba iść z tym projektem w wyborach i my to zrobimy - powiedział Grzegorz Schetyna. Dodał również, że jest pod dużym wrażeniem determinacji oraz organizacji strajku. - Trzymam kciuki. Tylko determinacja nauczycieli może wymusić rozmowy. To pokazuje rządowi, że muszą realizować postulaty strajkujących - zaznaczył w TOK FM.