- Nie prosiłam o pozwolenie na zabranie dziecka do parlamentu, ponieważ wcześniej widziałam, jak inny poseł zabrał ze sobą dziecko - napisała Mette Abildgaard.

30-letnia posłanka wyjaśniła, że znalazła się w wyjątkowej sytuacji i nigdy wcześniej nie pojawiała się w parlamencie ze swoją pięciomiesięczną córką. 

Wątpliwości w tej sprawie miała była liderka skrajnie prawicowej Duńskiej Partii Ludowej Pia Kjarsgaard. Poinstruowała swoją asystentkę, by ta przekazała uwagi Abildgaard.

- Posłowie powinni być na sali obrad, a nie z dziećmi - powiedziała Kjarsgaard. Zapowiedziała, że zostaną wydane w tej kwestii jasne zasady.

Abildgaard zauważyła, że miała prawo do rocznego urlopu macierzyńskiego z pełnym wynagrodzeniem, ale zdecydowała się na powrót do pracy.