"Prezydent Lula stracił dziś wnuka" - napisała na Twitterze szefowa Partii Pracujących Gleisi Hoffmann. "Artur miał siedem lat i padł ofiarą zapalenia opon mózgowych. Bądź dzielny, panie prezydencie, jesteśmy z tobą" - dodała.

Rzecznik partii potwierdził, że adwokaci byłego prezydenta, odbywającego równolegle dwa wyroki za korupcję, złożyli wniosek o pozwolenie ich klienta na udział w pogrzebie chłopca.

Arthur Araujo Lula da Silva zmarł w szpitalu w Sao Paulo. Był synem Sandro Luiza Lula da Silvy, jednego z pięciu synów byłego prezydenta. Siedmiolatek zostanie pochowany w sobotę. Chłopiec dwukrotnie odwiedzał swojego dziadka w więzieniu w Kurytybie.

Adwokaci Luli twierdzą, że z mocy prawa były prezydent ma prawo opuścić zakład karny i pojechać na pogrzeb, po utracie bliskiego członka rodziny. Ale pod koniec stycznia Lula nie mógł udać się na pożegnanie swojego 79-letniego brata Vavy, który zmarł na raka. Prośba byłego prezydenta została odrzucona przez sąd niższej instancji, a zanim Sąd Najwyższy zdążył się wypowiedzieć w tej sprawie, pogrzeb brata już się odbył. - Nie pozwolili mi pożegnać się z Vavą z czystej złośliwości - mówił później Lula, cytowany w oświadczeniu swojej partii.

W kwietniu ubiegłego roku 73-letni Lula rozpoczął odbywanie swojego 12-letniego wyroku za przyjęcie łapówki w postaci mieszkania nad morzem oraz za pranie brudnych pieniędzy. W ubiegłym miesiącu otrzymał osobny wyrok, prawie 13 lat, za załatwienie kontraktów dwóm firmom budowanym z państwową firmą naftową Petrobras.