Paweł Kowal: PiS przechodzi trudny moment

- Jak tylko silny Amerykanin warknął na Iran to od razu się to nie podobało polskim dygnitarzom i wtedy trochę jak króliczki doskakiwali i mówili, że to pokojowe spotkanie - mówił o przebiegu konferencji bliskowschodniej w Warszawie Paweł Kowal, były polityk PiS i PJN, były wiceszef MSZ.

Aktualizacja: 15.02.2019 12:33 Publikacja: 15.02.2019 12:26

Paweł Kowal: PiS przechodzi trudny moment

Foto: tv.rp.pl

Zakończyła się Konferencja Bliskowschodnia w Warszawie. Wrażenie, które mogło powstać, że Polska jest ważnym partnerem, zabiera ważny głos w sprawach międzynarodowych, bliskowschodnich trochę chyba zelżało. Po wypowiedzi premiera Izraela o tym, że Polska współpracowała z Niemcami przy Holokauście, jest oświadczenie ambasador Izraela, która mówi, że to nie było tak i, że to dziennikarskie przekłamanie. Czy rzeczywiście to niweczy efekt konferencji?

Dr. Paweł Kowal: Efekt nie jest znany, dlatego, że jeszcze dzisiaj rano szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego wypowiadał się, że nie zna komunikatu i nie wie dokładnie jak będzie wyglądał skutek konferencji, czyli tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy. Ta konferencja charakteryzowała się tym, że nie zostało jasno powiedziane opinii publicznej w Polsce, komentatorom, opozycji, parlamentowi i opinii publicznej, po co jest konferencja organizowana i jakie są jej cele. Mam wrażenie, że rząd chciał zrobić tak, jak chciał zrobić premier (Beniamin) Netanjahu, to znaczy, że ta konferencja miała zagrać i w polityce wewnętrznej Izraela. Zbliżają się wybory i Netanjahu zaczyna mieć kłopoty wyborcze, a już w kwietniu głosowanie.

Choćby z powodu zarzutów korupcyjnych ma kłopoty.

Tak, a u nas także wybory za pasem i było takie przekonanie, że jeśli pod jakimkolwiek pozorem pojawi się na warszawskim lotnisku Samolot nr 2 z wiceprezydentem Mikem Pencem i do tego jeszcze przyjedzie sekretarz stanu Pompeo, to nagle się okaże, że słupki poparcia rosną. To jest pierwszy przypadek w historii Trzeciej Rzeczpospolitej, kiedy przyjazd oficjeli amerykańskich nie pomógł rządowi.

Profesor (Andrzej) Zybertowicz, doradca prezydenta mówił w radio, że Mike Pompeo był, „źle zbriefowany”.

Być może tak jest, ale pamiętamy przecież także lapsusy prezydenta Obamy, nie bądźmy tacy dwulicowi, że kiedyś było dobrze, a teraz jest źle. Tutaj był ciąg wydarzeń począwszy od tego, że premier Netanjahu niby ogłaszał wojnę z Iranem w Warszawie, co było dość niezręczne wobec Polski.

Potem sprostowano to, ze nie chodziło o słowo „wojna”, tylko „walka”.

Znowu problemy z tłumaczeniem, może z tłumaczami były podczas tej konferencji. Potem była też wypowiedź pani dziennikarki z NBC, na której ambasada USA wymusiła później jakiś rodzaj sprostowania, następnie hołd składany stalinowskiemu oprawcy, który został przywołany jako pozytywny przykład w wystąpieniu pana sekretarza Pompeo. Właściwie był problem za problemem podczas tej konferencji, to zostało, źle przygotowane, takich wydarzeń nie robi się w dwa miesiące, nawet naukową konferencje dużo niższej rangi przygotowuję się trzy miesiące, żeby wszyscy wiedzieli gdzie mają stać, pojechać itd.

Pojawiły się głosy, że przede wszystkim kierunek tych działań ze strony polskiej jest nie jasny, bo czy chodziło o to by zbudować, czy umocnić oś porozumienia Tel Awiw-Warszawa-Waszyngton, żeby się wpisać w to porozumienie polityczne międzynarodowe. Czy też chodziło to aby Polska zabrała głos w sprawach bliskowschodnich, bo ma tu coś do powiedzenia i do zaproponowania?

Były różne aspekty trochę jak w arabskim przysłowiu: „wielbłąd ma swoje plany, a poganiacz swoje”.  Wypowiedzi dygnitarzy amerykańskich były bardzo ostre i rozumiem to, bo oni mają taki cel by wywrzeć presję na Iran, a także na tych, którzy nie zgadzają się z polityką Irańską  Waszyngtonu. Żeby nie musieć doprowadzać do jakiegoś ostrego starcia, oni naciskają dyplomatycznie, to jest klarowne. Natomiast Polskim dygnitarzom zależało na czymś odwrotnym, żeby w opinii publicznej w Polsce pokazać, ze Polska jest ważna i wszyscy się w niej spotykają, czyli taka „Polska miejscem spotkań”. To się nie udało, bo ten głos amerykański był bardzo mocny, więc jak tylko ten silny Amerykanin warknął na Iran to od razu się to nie podobało polskim dygnitarzom i wtedy trochę jak taki króliczki doskakiwali i mówili, że to pokojowe spotkanie, pokojowa impreza itp.(...)

Czy kolejna publikacja "Gazety Wyborczej" to tylko kolejne ziarenko piasku w aferze Srebrnej, czy też przełomowa historia o tym, że prezes był zaangażowany w przestępstwo korupcyjne?

Myślę, że o tym, co dotyczy relacji z zeznań, które wyciekły do gazety, to trudno cokolwiek powiedzieć, nie będę się do tego w żaden sposób przyłączał, bo po prostu za mało na ten temat wiadomo. Pojawia się jedna rzeczy, która jest oczywista, trochę dziwne, że Instytut, który ma służyć propagowaniu pamięci byłego prezydenta, który zginął w katastrofie Smoleńskiej, ma w radzie nadzorczej księdza, którego nie można znaleźć.

Choćby do kworum jest potrzebny, gdy Rada się zbiera.

Szczerze mówiąc tym byłem bardzo zaskoczony, to jest dla mnie nowa informacja, myślałem, że jest tam jakaś rada mędrców, współpracowników prezydenta, może nawet tych którzy są dzisiaj związani z partią władzy, ale chodzi też o powagę całej sprawy. Jeśli ksiądz zaginął, no to może trzeba go poszukać, zgłosić zaginięcie, przecież każdy człowiek ma tyle kontaktów z urzędem, że po pół roku już wiadomo, że coś jest nie tak.

Na pewno wiele osób będzie go szukać. Czy nie ma pan wrażenia, ze następuje schyłek formacji PiS-u, niezależnie od tego czy jeszcze zrywem w następnych wyborach przekroczy 30%, czy może zajmie nawet pierwsze miejsce. Ale to co się dziej w ministerstwach, w różnych sferach, to jest troszkę taki schyłkowy okres?

Oni mają trudny moment, to widać po Jarosławie Kaczyńskim, który jest doświadczonym politykiem, po jego najbliższym otoczeniu i trochę jest tak, że jak nie idzie to nie idzie, są w takiej sytuacji jak u Artura Międzyrzeckiego, że nieszczęścia nie chodzą parami, ale wilczymi stadami. Jakiej sprawy się nie dotykają ostatnio, to nie wychodzi. Nawet ta konferencja: wiem jak wygląda kuchnia polityczna, że pomysł był taki, że robimy konferencje, bo przede wszystkim pokażemy się z wiceprezydentem USA, będzie powiedziane, że my razem z nimi itd. Aż trudno uwierzyć, że z tą konferencją się tak bardzo nie udało, ale poszło jak poszło. To co jest ciekawe, to jak na to zareagują wyborcy, bo nie wchodzę w szczegóły transakcji biznesowych, natomiast kondycja wyborcy jest ważna, przecież to jest 30% wyborców i chodzi o to, co się dzieje w ich głowach, jak oni odbierają ten upadek mitów.  

Zakończyła się Konferencja Bliskowschodnia w Warszawie. Wrażenie, które mogło powstać, że Polska jest ważnym partnerem, zabiera ważny głos w sprawach międzynarodowych, bliskowschodnich trochę chyba zelżało. Po wypowiedzi premiera Izraela o tym, że Polska współpracowała z Niemcami przy Holokauście, jest oświadczenie ambasador Izraela, która mówi, że to nie było tak i, że to dziennikarskie przekłamanie. Czy rzeczywiście to niweczy efekt konferencji?

Dr. Paweł Kowal: Efekt nie jest znany, dlatego, że jeszcze dzisiaj rano szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego wypowiadał się, że nie zna komunikatu i nie wie dokładnie jak będzie wyglądał skutek konferencji, czyli tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy. Ta konferencja charakteryzowała się tym, że nie zostało jasno powiedziane opinii publicznej w Polsce, komentatorom, opozycji, parlamentowi i opinii publicznej, po co jest konferencja organizowana i jakie są jej cele. Mam wrażenie, że rząd chciał zrobić tak, jak chciał zrobić premier (Beniamin) Netanjahu, to znaczy, że ta konferencja miała zagrać i w polityce wewnętrznej Izraela. Zbliżają się wybory i Netanjahu zaczyna mieć kłopoty wyborcze, a już w kwietniu głosowanie.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej