W trakcie protestów około 30-letni mężczyzna stracił dłoń i odniósł obrażenia twarzy. Świadek powiedział agencji AFP, że mężczyzna, który robił zdjęcia, odniósł obrażenia po tym, jak policja użyła granatu z gazem łzawiącym.

Przed siedzibą Zgromadzenia Narodowego z manifestującego tłumu wyłoniła się grupka ludzi, którzy usiłowali sforsować ogrodzenie oraz obrzucali budynek niższej izby parlamentu francuskiego butelkami. Doszło do zamieszek i starć z policją, która użyła gazów łzawiących.

W departamencie Finistere w północno-zachodniej Francji podpalono dom przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego, Richarda Ferranda. Nikt nie został ranny, w czasie pożaru nikogo nie było w budynku. Prokuratura w Breście poinformowała, że było to celowe podpalenie. Ferrand na Twitterze zamieścił zdjęcia zniszczonego domu i napisał: "Nic nie usprawiedliwia zastraszania, nic nie usprawiedliwia przemocy i nikczemności". 

Protesty przeciwko polityce finansowej i gospodarczej rządu oraz prezydenta Emmanuela Macrona trwają już od 13 tygodni. "Żółte kamizelki" domagają się dymisji prezydenta, zmian w instytucjach francuskich i podjęcia kroków zwiększających siłę nabywczą pieniądza.