W sobotę w Paryżu doszło do kolejnych zamieszek uczestników protestu tzw. ruchu żółtych kamizelek. Początkowo członkowie nieformalnego ruchu protestowali przeciwko planowanemu przez rząd podniesieniu podatku paliwowego, który miał doprowadzić do znacznego wzrostu cen paliw, w tym przede wszystkim oleju napędowego. Rząd wycofał się z podwyżki, ale teraz protestujący domagają się podniesienia płacy minimalnej, a nawet referendum ws. odwołania prezydenta Francji.
- Nasz kraj jest głęboko podzielony, pomiędzy tych, którzy uważają, że globalizacja im służy i innych, którzy nie mogą związać końca z końcem, którzy mówią, że globalizacja to nie jest szansa, ale zagrożenie - ocenił Le Maire.
- Rolą prezydenta jest zjednoczyć kraj - dodał minister.
Le Maire ocenił też, że protesty doprowadzą do obniżenia wzrostu PKB w czwartym kwartale 2018 r. o 0,1 punktu procentowego, ponieważ szkodzą one wizerunkowi Francji w oczach zagranicznych inwestorów.
Macron wystąpi w poniedziałek z orędziem o godzinie 20 czasu lokalnego.