Giertych odnosi się do informacji, że podczas trzymiesięcznego pobytu Gawłowskiego w areszcie odwiedzili go m.in. funkcjonariusze CBA - o czym Giertych, mimo że jest obrońcą Gawłowskiego nie został poinformowany. Polityk PO mówił o tym m.in. w #RZECZoPOLITYCE sugerując, że funkcjonariusze oczekiwali od niego informacji na temat Platformy Obywatelskiej, Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska. Oficjalnie funkcjonariusze CBA poinformowali Gawłowskiego o wszczęciu kontroli jego oświadczeń majątkowych.  

"Przerażony faktem, że 'rozważycie kroki prawne' przeciwko mnie w związku z ujawnieniem Waszej przemiłej wizyty w celi posła Gawłowskiego postanowiłem wyrazić skruchę i złożyć stosowną samokrytykę" - kpi Giertych w liście do CBA.

"Już więcej nie będę insynuował, że Wasi szlachetni agenci przemierzają 400 kilometrów z Wrocławia do Szczecina po to, aby składać ofertę: wolność za pomówienia. To oczywiste bowiem, że czterech oficerów CBA wędruje przez pół Polski wyłącznie po to, aby poinformować zainteresowanego o wszczęciu kontroli oświadczeń majątkowych" - ironizuje były wicepremier.

"Wasza szlachetność w wyręczaniu poczty jest przecież legendarna! Nawet Wam przez myśl nie przyszło, aby wykorzystać areszt do składania niecnych propozycji! Bo nigdy tego nie robicie. Generalnie, podejrzewanie Was, że w aresztach składacie oferty: zeznania za wolność, to wyjątkowa podłość. I fakt, że jakiś zwykły poseł Kaczyński interesuje się innym posłem Gawłowskim, jest dla Was bez znaczenia. Bo jesteście, tak jak Wasz szef Mariusz Kamiński, apolityczni" - podsumowuje Giertych.

W postscriptum adwokat dodaje, że "gdyby dawał się zastraszać takim 'krokom prawnym', to zamiast być adwokatem uprawiałby marchewkę".