Malezja: Za fake newsa będzie grozić 10 lat więzienia?

Rząd Malezji zaproponował wprowadzenie nowych przepisów karnych, na mocy których osoby tworzące, rozpowszechniające, albo drukujące tzw. fake newsy (nieprawdziwe informacje) mogłyby być skazywane na 10 lat więzienia. Krytycy uważają, że będzie to narzędzie walki z przeciwnikami władzy przed nadchodzącymi wyborami.

Aktualizacja: 26.03.2018 15:29 Publikacja: 26.03.2018 12:53

Malezja: Za fake newsa będzie grozić 10 lat więzienia?

Foto: AFP

Premier Malezji Najib Razak znajduje się w centrum skandalu korupcyjnego. Trzy lata temu "Wall Street Journal" ujawnił, że za pośrednictwem kontrolowanego przez władze funduszu inwestycyjnego 1MDB na konto Razaka miało zostać przetransferowane 700 mln dolarów, a sam fundusz miał się zadłużyć na wiele miliardów dolarów. Razak zaprzeczył tym oskarżeniom i zapowiedział pozew przeciwko "WSJ", którego jednak nigdy nie złożył. Wkrótce władze podały informacje, że 700 mln dolarów było prezentem od Arabii Saudyjskiej za udział kraju w walce z Daesh. Mimo to śledztwo ws. funduszu 1MDB prowadzą m.in. USA. Departament Sprawiedliwości USA uważa, że z funduszu osoby powiązane z premierem wyprowadziły co najmniej 4,5 mld dolarów.

Wybory w Malezji powinny odbyć się w sierpniu, ale możliwe, że dojdzie do nich przed tym terminem - pisze AP. 

Wymierzone w fake newsy przepisy muszą zostać jeszcze zaakceptowane przez parlament. Proponowana przez rząd zmiana w prawie zakłada, że ci, którzy tworzą, rozpowszechniają, rozprowadzają, drukują lub publikują fake newsy musieliby się liczyć z karą do 10 lat więzienia i grzywną do równowartości 128 tysięcy dolarów.

Ustawa definiuje "fake news" jako "jakiekolwiek informacje, dane lub raporty, które są częściowo lub całkowicie fałszywe - niezależnie od tego czy mają formę tekstu, nagrania wideo, czy nagrania audio, albo jakąkolwiek inną formę". Prawo miałoby obowiązywać także cudzoziemców, którzy na stałe przebywają poza Malezją - jeśli tylko rozpowszechniają informacje dotyczące tego kraju.

Opozycyjny parlamentarzysta Ong Kiang Ming napisał na Twitterze, że projekt nowego prawa to atak na media i próba zastraszania ludzi. Rząd tłumaczy z kolei, że chodzi o ochronę porządku publicznego i bezpieczeństwa narodowego. Władze ostrzegają też, że każda informacja o zadłużonym funduszu 1MDB, która nie zostanie potwierdzona przez władze, będzie traktowana jako fake news.

Mimo skandalu z 1MDB koalicja, na której stoi Najib Razak prawdopodobnie wygra wybory - wskutek skłócenia opozycji, a także niekorzystnych dla opozycji zmian granic okręgów wyborczych. Jeśli tak się stanie obecny premier będzie stał na czele rządu po raz trzeci z rzędu.

Premier Malezji Najib Razak znajduje się w centrum skandalu korupcyjnego. Trzy lata temu "Wall Street Journal" ujawnił, że za pośrednictwem kontrolowanego przez władze funduszu inwestycyjnego 1MDB na konto Razaka miało zostać przetransferowane 700 mln dolarów, a sam fundusz miał się zadłużyć na wiele miliardów dolarów. Razak zaprzeczył tym oskarżeniom i zapowiedział pozew przeciwko "WSJ", którego jednak nigdy nie złożył. Wkrótce władze podały informacje, że 700 mln dolarów było prezentem od Arabii Saudyjskiej za udział kraju w walce z Daesh. Mimo to śledztwo ws. funduszu 1MDB prowadzą m.in. USA. Departament Sprawiedliwości USA uważa, że z funduszu osoby powiązane z premierem wyprowadziły co najmniej 4,5 mld dolarów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD