- My idziemy własną drogą, ale nie dlatego, że chcemy skłócić się z opozycją, czy nie chcemy porozumienia. Ale uważamy po prostu, że poparcie dla niektórych partii się nie sumuje - powiedział w "Polityce w samo południe" na antenie RDC Władysław Kosiniak-Kamysz.

- Mocno trzymam kciuki za powodzenie rozmów Nowoczesnej i Platformy. To jedna rodzina liberalna, jedne korzenie wychodzące z Unii Wolności. Wyrastają z jednego pnia i mają te same poglądy na wiele rzeczy. Nasze poparcie nie zsumuje się z poparciem PO i Nowoczesnej. My jesteśmy partią centrową, konserwatywną, chadecką. Dla naszych wyborców wspólny start to oddanie części wyborców PiS - tłumaczył Kosiniak-Kamysz.

Prezes PSL odpowiedział też na słowa Grzegorza Schetyny z wywiadu "Rzeczpospolitej", że wspólna lista jest niezbędna ze względu na przeliczenia głosów metodą D'Hondta, co premiuje duże bloki. - Jak nie będzie głosów, to nie będzie poparcia. Chciałbym, aby PSL było trzecią siłą, alternatywę między PiS a anty-PiS. - powiedział.

Lider PSL zadeklarował jednocześnie, że jest otwarty na współpracę jeśli chodzi o wspólnych kandydatów na prezydentów, wójtów i burmistrzów. Zastrzegł jednak, że w Warszawie cały czas "poważnym nazwiskiem" jest Jakuba Stefaniak, rzecznik PSL jako kandydat ludowców. 20 stycznia odbędzie się konwencja PSL. Kosiniak-Kamysz mówił też, że wybory samorządowe będą swego rodzaju "referendum unjnym-bis". - Będzie można postawić pytanie rodakom, czy chcą dalej by środki unijne płynęły do małych ojczyzn, chcą się skłócić z UE jak PiS - stwierdził.