Upały w Australii nie są niczym nadzwyczajnym, natomiast anormalny jest okres ich trwania bez spadku temperatury.
W okolicach Santa Teresa w środkowej Australii temperatura od 12 dni nie spada poniżej 42 stopni Celsjusza, a w odległym o 80 km Alice Springs - od 13. To najdłuższy okres takich upałów od 1940 roku.
W tym właśnie rejonie żyją stada koni, nazywanych Brumby - prawdopodobnie od nazwiska właściciela, jednego z pierwszych osadników, który porzucił swoje stado i wyjechał.
Konie zostały sprowadzone na kontynent australijski w drugiej połowie XVIII wieku. Uciekające lub uwalniane przez człowieka zwierzęta dziczały, krzyżowały się między sobą i obecnie stanowią mieszaninę wielu ras koni i kuców.
Australijczycy wyłapywali zdziczałe konie i wykorzystywali je w wielu dziedzinach - w policji, transporcie, rolnictwie czy do wyścigów. Sporo koni pozostaje jednak w stanie dzikim.
Miejscowa społeczność ma z nimi długie i bliskie związki i dba o dobrostan zwierząt.
Jeden z członków lokalnej społeczności, Ralph Turner z aborygeńskiego plemienia Arandów, postanowił sprawdzić, jaki jest stan wody w zbiorniku nazywanym Deep Hole (głęboka dziura - red.). Był to równocześnie wodopój, z którego korzystały dzikie konie.
Na miejscu Turner zastał przejmujący widok - leżące na odcinku ok. 100 metrów wzdłuż brzegów wyschniętego zbiornika ciała kilkudziesięciu koni, w różnym stanie rozkładu.
Fala upałów dotknęła nie tylko konie. Australijskie media donoszą o śmierci stad wielbłądów w okolicy rzeki Docker.