Najpierw miłość, wspólny kredyt na zakup mieszkania, a potem rozstanie. Para żyjąca bez ślubu szuka wówczas sposobu, by pozbyć się wspólnego lokalu i ciążącego na nim kredytu. Okazuje się jednak, że prawdziwym problemem staje się rozliczenie z fiskusem. W grę wchodzi podatek dochodowy lub od spadków i darowizn.
– To w praktyce duży problem. Trudno wskazać dobre rozwiązanie, które pozwoli byłym partnerom uniknąć podatku – mówi Stella Brzeszczyńska, doradca podatkowy.
Szybka sprzedaż z PIT
Zwykle byli konkubenci postanawiają, że sprzedadzą mieszkanie, by spłacić kredyt i podzielić się kwotą, która ewentualnie zostanie po rozliczeniu z bankiem. W takiej sytuacji fiskus jednak zażąda PIT od dochodu ze sprzedaży, nawet jeśli większość pieniędzy oddadzą bankowi.
– Jeśli sprzedaż mieszkania nastąpi przed upływem pięciu lat od nabycia, trzeba zapłacić 19 proc. PIT. A spłata kredytu, który został zaciągnięty na zakup tego właśnie mieszkania, nie daje żadnych ulg – wyjaśnia Stella Brzeszczyńska.
Taką odpowiedź otrzymała od skarbówki para, która kupiła mieszkanie w 2016 r. i sprzedała w 2018 r. Uzyskali za to cenę 280 tys. zł, ale po spłacie kredytu zostało im tylko 110 tys. zł. Aby obliczyć dochód, należy od przychodu odjąć koszty odpłatnego zbycia (m.in. opłaty notarialne) i koszty uzyskania przychodu (m.in. cena nabycia).