Język Jana Pawła II. Jan Miodek o stylu wypowiedzi papieża

Lubił w homiliach stosować powtórzenia, np. „cóż powiedzieć". Do ulubionych słów Ojca Świętego należał czasownik „wpisać się". A swoje podporządkowanie woli Opatrzności podkreślał za pomocą konstrukcji „dane mi jest" - pisze Jan Miodek, językoznawca, o stylu wypowiedzi Jana Pawła II.

Aktualizacja: 22.12.2019 05:48 Publikacja: 20.12.2019 17:00

Język Jana Pawła II. Jan Miodek o stylu wypowiedzi papieża

Foto: EAST NEWS

W jednym z odcinków swej Rzeczy o języku, drukowanej co tydzień we wrocławskim „Słowie Polskim", napisałem: „A cóż powiedzieć o moich Najbliższych – Rodzicach, Żonie... Wszystko, co mógłbym o nich powiedzieć, będzie blade w stosunku do tego, co czuje moje serce". Napisałem i... czekałem. Bo przytoczony tu fragment – poza tym, że był szczerym wyznaniem – potraktowałem też jak eksperyment stylistyczny i swoiste – wyzwanie. Po paru dniach podszedł do mnie w czasie przerwy wykładowej jeden z nauczycieli wrocławskich i zapytał: „Czy w tekście tym zupełnie świadomie strawestował pan wypowiedź Jana Pawła II z dnia inauguracji pontyfikatu, czy wyszedł on spod pana pióra spontanicznie?". – Oczywiście, że było to świadome nawiązanie! – odparłem uradowany, przyznając się do tego, iż retoryczny zwrot „cóż powiedzieć" dosłownie chodzi za mną od pamiętnej niedzieli październikowej roku 1978, a pokusa jego wykorzystania jest tak wielka, że nie mogę się od niej uwolnić. Bo też był to oratorski majstersztyk:




„A cóż powiedzieć do was, którzy tu przybyliście z mojego Krakowa, od stolicy świętego Stanisława, którego byłem niegodnym następcą przez lat czternaście... Cóż powiedzieć? – Wszystko, co mógłbym powiedzieć, będzie blade w stosunku do tego, co czuje w tej chwili moje serce, a także w stosunku do tego, co czują wasze serca".

Niezwykłe intonacyjnie i uczuciowo było to drugie – urwane, jakby zawieszone „cóż powiedzieć".

Pojawia się ono zresztą i w innych homiliach papieskich. Jakże w ogóle syntaktycznie i retorycznie przylega do zacytowanego wyżej fragmentu urywek wystąpienia Jana Pawła II w Częstochowie 4 czerwca 1979 roku:

„A cóż mam o sobie powiedzieć ja, któremu po trzydziestotrzydniowym pontyfikacie Jana Pawła I wypadło (...) przejąć po nim dziedzictwo (...)! Cóż mam powiedzieć ja, Jan Paweł II (...) papież-Słowianin? – Pozwólcie, że powiem tylko to jedno".

W tej samej homilii Ojciec Święty powie jeszcze żartobliwie: „No co zrobić z tym polskim, z tym słowiańskim papieżem? No co zrobić?".

Papież Wojtyła lubi w ogóle stosować tego typu powtórzenia, często okrojone do najważniejszego elementu. Proszę sobie przypomnieć niesamowite w nastroju zakończenie homilii na placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 roku: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi. Amen".

A w Oświęcimiu 7 czerwca 1979 roku: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie! I wojny. Amen".

A na krakowskich Błoniach 10 czerwca 1979 roku: „Proszę was, abyście nigdy nie zwątpili (...), abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha (...). Proszę was o to. Amen".

O maksymalnym natężeniu ekspresji słowa, osiągniętej dzięki zastosowaniu powtórzeń, można też mówić w odniesieniu do najważniejszego fragmentu homilii na placu Zwycięstwa: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć – bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć – bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć – bez Chrystusa".

Konstrukcyjną osią, na której Papież ukształtował swą wypowiedź, jest tutaj wyrażenie przyimkowe „bez Chrystusa". W najważniejszych swych homiliach Jan Paweł II z reguły taką formalną oś konstrukcyjną buduje.

I tak np. we wspomnianym tu już kazaniu na krakowskich Błoniach była nią modalna forma 2. osoby l. mnogiej „musicie": „Musicie być mocni, Drodzy Bracia i Siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Musicie być mocni mocą nadziei (...)! Musicie być mocni mocą miłości. Musicie być mocni mocą tej miłości, która »cierpliwa jest, łaskawa jest« (...)! Musicie być mocni, Drodzy Bracia i Siostry".

W słynnym zaś przemówieniu wygłoszonym w Gnieźnie 3 czerwca 1979 roku Papież operował retorycznym pytaniem „czyż Chrystus tego nie chce?": „Czyż Chrystus tego nie chce (...), żeby Kościół-Matka (...) pochylił się (...) ku tym dźwiękom ludzkiej mowy (...)? Czyż Chrystus tego nie chce (...), aby ten papież (...) na sposób szczególny ujawnił i potwierdził w naszej epoce obecność tych ludów w Kościele? (...) Czyż Chrystus tego nie chce (...), ażeby ten papież-Polak właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy (...)? – Tak. Chrystus tego chce".

W częstochowskiej homilii z 19 czerwca 1983 roku z kolei Jan Paweł II kluczem najważniejszej części swego wystąpienia uczynił słowo „dziś":

„Przyszłość zaczyna się dziś. Dziś jesteśmy tutaj zgromadzeni (...). Dziś patrzymy w Twoje Oczy, o Matko! (...) Powiedz Synowi o naszym trudnym dziś. Powiedz o naszym trudnym dziś Chrystusowi (...). Przyszłość zaczyna się dziś – i zależy od tego, jakie będzie nasze dziś (...). Spraw, abyśmy w tym naszym trudnym dziś Twojego Syna słuchali".

Zwartym zestawem powtórzeń – „synowie i córki tej ziemi" i „nie przestawajcie" – kończyła się też homilia na Górze Św. Anny wygłoszona 21 czerwca 1983 roku: „Synowie i córki tej ziemi! Nie przestawajcie żyć tą wiarą, że Bóg zesłał Syna swego (...). Synowie i córki tej ziemi! Nie przestawajcie trwać w synostwie Bożym (...). Synowie i córki tej ziemi! Nie przestawajcie nigdy wołać do Boga: Abba, Ojcze!".

„Na przestrzeni" znaczy „w ciągu"

Bardziej szczegółowym osobliwościom stylu Jana Pawła II będzie z pewnością poświęcona niejedna praca naukowa. Tu – chciałbym zwrócić uwagę na stosunkowo dużą produktywność formy „owszem". Jest ona dziś używana prawie wyłącznie jako wyraz wzmacniający lub zastępujący twierdzenie, zgodę na co, przyznanie racji, często z odcieniem oględności, rezerwą wobec czego; tak, tak jest (zwłaszcza jako twierdząca odpowiedź na pytanie zadane w formie przeczącej); oczywiście, naturalnie, właśnie, a jakże, rozumie się.

Tymczasem Papież z upodobaniem ją stosuje w dawnym znaczeniu „co więcej, nadto, nawet" (tamże): „I prośmy wszyscy, ażeby był tak samo owocny, owszem – jeszcze bardziej owocny jak pierwszy" (Mogiła-Nowa Huta, 9 czerwca 1979); „Są to odwiedziny papieża Polaka, który ma święte prawo i obowiązek w dalszym ciągu czuć głęboką więź ze swoim narodem. Owszem – ta właśnie więź jest jakimś istotnym współczynnikiem jego posługi Piotrowej" (...) (Kraków–Balice, 10 czerwca 1979); „Cały naród polski musi żyć we wzajemnym zaufaniu! Owszem – musi odzyskać to zaufanie w najszerszym kręgu swej społecznej egzystencji" (Wrocław, 21 czerwca 1983); „Ojciec Rafał i Brat Albert od wczesnych lat życia rozumieli tę prawdę, że miłość polega na dawaniu duszy, że miłując – trzeba siebie dać, owszem – że trzeba życie swoje oddać, tak jak mówi Chrystus do Apostołów" (Kraków, 22 czerwca 1983).

Tę cechę osobniczego języka Papieża Wojtyły uchwyciła Anna Turowiczowa, która swe tłumaczenie francuskiego tekstu głośnej książki André Frossarda „Nie lękajcie się!" Rozmowy z Janem Pawłem II (Kraków 1983) nasyciła konstrukcjami z „owszem", użytym w owym dawnym znaczeniu:

„Człowiek uważa, że stał się panem świata widzialnego, owszem – panem wszechświata" (s. 109); „Moralność chrześcijańska jest wymagająca. Owszem – stawia wymagania, które człowiek nieraz uczciwie musi uznać za przekraczające jego poziom" (s. 126), „Ale ta ogólna nie – sprzeczność, owszem – zgodność, to tym wypadku nie jest jeszcze podstawą wystarczającą" (s. 140). W tym ostatnim cytacie „owszem" użyto w jeszcze jednym – rzadko dziś wykorzystywanym – znaczeniu: „przeciwnie, wręcz przeciwnie".

W każdym razie nie jest wykluczone, że językowy autorytet Papieża spowoduje wskrzeszenie, wydawałoby się, zamierającej formy.

Ów autorytet może się też przyczynić do ostatecznego utrwalenia analitycznej konstrukcji „na przestrzeni", ciągle przez wydawnictwa poprawnościowe uznawanej za gorszy wariant wyrażenia „w ciągu". To ostatnie jest prawie nieobecne w homiliach papieskich. Mamy za to: „Kościół w Polsce osadzony jest na przestrzeni wszystkich stuleci mocno i niezachwianie w tej powszechności..." (Jasna Góra, 5 czerwca 1979); „Sprawa, która toczy się w Polsce na przestrzeni ostatnich lat, posiada głęboki sens moralny" (Katowice, 20 czerwca 1983); „Na przestrzeni czterech lat, od czasu ostatniego mojego pobytu w Ojczyźnie, Episkopat wzbogacił się o nowe nazwiska" (Jasna Góra, 19 czerwca 1983); „Pilnie śledziłem na przestrzeni ostatnich lat i miesięcy wypowiedzi Konferencji Episkopatu" (tamże).

I na koniec – o samym słowie „homilia". – Jeszcze przed paroma laty było ono określeniem używanym prawie wyłącznie w kręgach duchowieństwa. W języku standardowym znane było tylko „kazanie". W ubiegłym roku – na olimpiadzie polonistycznej szkół średnich – uczniowie otrzymali zestaw około dwudziestu obcych słów. Mieli objaśnić ich znaczenie, a potem – popisać się umiejętnością właściwego zastosowania tych form w zdaniach. Stwierdziliśmy z poprawiającym prace kolegą, że mieszali „adaptację" z „adopcją", „recesję" z „recepcją", mylnie interpretowali też wiele innych wyrazów. Za to znaczenie „homilii" znali wszyscy uczestnicy olimpiady! A w zdaniach – łączyli ją zawsze z Janem Pawłem II. I to jest też językowy znak czasu. Jest to znak czasu naszego. Polskiego.

***

W przemówieniach Papieża Jana Pawła II wygłaszanych w czasie trzeciej pielgrzymki do ojczyzny w czerwcu 1987 roku znaleźć można te wszystkie osobliwości stylowe, na które zwróciłem uwagę w szkicu drukowanym przed paroma laty w „Języku Polskim".

W dalszym ciągu najproduktywniejszym środkiem retorycznym Papieża pozostają powtórzenia:

„Ta moc jest potrzebna, ażeby samemu umieć docierać do źródeł poznania prawdziwej nauki Chrystusa. Ta moc jest potrzebna, by żyć we wspólnocie Kościoła. Ta moc jest potrzebna, by żyć na co dzień odważnie. Ta moc jest potrzebna, by apostołować w swoim otoczeniu. Ta moc jest potrzebna, aby od siebie wymagać (Westerplatte, 12 czerwca 1987); A zatem: czy nie pozostaje ono w jakimś intymnym, bardzo rzeczywistym związku z Tym, który umiłował do końca! A zatem: czy to piękno nie pozostaje w ukrytej więzi z Sakramentem" (Warszawa, 13 czerwca 1987).

Z wyraźnym upodobaniem stosuje je ciągle Ojciec Święty w zakończeniach swoich homilii:

„(...) aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Tak. Z Boga. Nie z nas. Z Boga, Amen" (Lublin, 9 czerwca 1987); „Rozważcie, co to znaczy! Co to znaczy?! Amen" (Gdańsk, 12 czerwca 1987); „Twoja cześć, chwała, nasz wieczny Panie, po wieczne czasy, po wszystkie czasy... Amen" (Gdańsk, 12 czerwca 1987).

Pojawia się także charakterystyczne „owszem" – użyte nie jako odpowiednik „tak, tak jest, naturalnie", ale w dawnym znaczeniu „co więcej, nadto, nawet":

„Prawa człowieka muszą być podstawą tej moralnej mocy, którą człowiek osiąga przez wierność prawdzie i powinności. Owszem – przez wierność Bożym przykazaniom" (Westerplatte, 12 czerwca 1987).

Mamy i niezgodne z normą „na przestrzeni" – używane zamiast „w ciągu": „Na przestrzeni swoich tysiącletnich dziejów nie przestawała być ziemią wielorakiego wyzwania" (Warszawa, 14 czerwca 1987); „Wiemy, jak biegną na przestrzeni ostatnich tysiącleci" (Warszawa, 14 czerwca 1987).

Jest wreszcie „cóż powiedzieć?" – też uznane w artykule sprzed lat – za ulubiony środek retoryczny Papieża Wojtyły: „A cóż powiedzieć o kapłanie, który tę życiodajną śmierć co dzień sprawuje?" (Tarnów, 10 czerwca 1987).

Ale w omawianym artykule nie stwierdzono wyraźnie, że pytania retoryczne w ogóle są – obok powtórzeń – najbardziej charakterystycznym środkiem retorycznym stosowanym przez obecnego biskupa Rzymu. Homilie wygłaszane w czasie ostatniej wizyty w Polsce spostrzeżenie to całkowicie uprawomocniły:

„Czyż nie takich kapłanów oczekuje od nas, chrześcijan, dzisiejszy świat!" (Łódź, 13 czerwca 1987); „Czyż to nie Ona tak mówi, Ona, Karolina! Czyż to nie Ona mówi poprzez słowa Psalmisty!" (Tarnów, 10 czerwca 1987); „Czyż mogę nie wspomnieć tutaj śp. księdza infułata Kazimierza Figlewicza!" (Kraków, 10 czerwca 1987); „Czy ty także, młoda królowo Polski, Andegawenko, nie powinnaś oddać życia za braci? Czy ty także, Jadwigo, nie powinnaś oddać swojej miłości za tę Miłość!" (Kraków, 10 czerwca 1987);

Czyż słowa te nie współbrzmią głęboko z tamtymi: „do końca umiłował?" (Szczecin, 11 czerwca 1987); „Czy tutaj nie doznajemy zarazem w szczególnej mierze zagrożenia!" (Szczecin, 11 czerwca 1987); „Czyż nie chodziło o wszystko, co odpowiada godności ludzkiej pracy!" (Szczecin, 11 czerwca 1987); „Czyż może być życie na jakimkolwiek miejscu ziemi królestwem człowieka, jeśli się odrzuci te przykazania!" (Westerplatte, 12 czerwca 1987); „Czyż zresztą może być inaczej, gdy Bóg jest Tym, Kim jest" (Warszawa, 14 czerwca 1987).

„Szczególny", „wyjątkowy", „podstawowy"

Trzecia pielgrzymka Papieża uprawomocniła wiele jeszcze innych niezarejestrowanych wtedy spostrzeżeń, odnoszących się do stylu jego wypowiedzi.

I dlatego materiał przykładowy drugiej części niniejszego szkicu – kontynuacji i uzupełnienia uwag sprzed lat – będzie zawierał cytaty z homilii wygłoszonych w ciągu wszystkich trzech podróży po Polsce.

Na początek warto podkreślić modalność, czyli niezwykle subiektywny stosunek przemawiającego Ojca Świętego do tego, co jest treścią jego wypowiedzi.

Modalność wyrażana jest głównie przez czasowniki typu „chcieć", „pragnąć", „móc". I właśnie one pojawiają się niezwykle często w przemówieniach papieskich:

„O jakże bardzo pragnę, drodzy Rodacy, jakże bardzo pragnę tego, ażeby w programie tym wypełniał się z dnia na dzień i z roku na rok Apel Jasnogórski. O jakże bardzo pragnę ja, który życie, wiarę i język zawdzięczam polskiej rodzinie" (Częstochowa, 4 czerwca 1979); „Pragnę więc od razu powiedzieć, że przybywam do całej mojej Ojczyzny i wszystkich Polaków" (Okęcie, 16 czerwca 1983); „Pragnę wspólnie z Wami podziękować za tę wieloletnią, opatrznościową służbę Stefana Kardynała Wyszyńskiego" (Warszawa, 16 czerwca 1983); „Pragnę złożyć życzenia owocnej, braterskiej współpracy" (Warszawa, 17 czerwca 1983); „Pragnę zawierzyć Maryi katolicką Alma Mater z Lublina" (Warszawa, 17 czerwca 1983); „Pragnę wyrazić radość z tego, że powstaje budynek Seminarium Duchownego w Szczecinie" (Szczecin, 11 czerwca 1987); „Pragnę przeto w to nasze krótkie spotkanie włożyć całe serce" (Kraków, 10 czerwca 1987); „Chcę w to nasze spotkanie włożyć całe serce" (Kraków, 10 czerwca 1987).

O szczególnie silnej modalności trzeba mówić w odniesieniu do konstrukcji z podwójnym przeczeniem – także z upodobaniem używanych przez Jana Pawła II:

„Papież nie mógł nie wydać encykliki o ludzkiej pracy. Nie może nie być głoszona ze szczególną siłą ewangelia pracy i pokoju. Nie mogłem nie mówić o tych wielkich sprawach i nie dać Waszemu świadectwu mojego świadectwa" (Częstochowa, 18 czerwca 1983); „Nie mogę też nie wspomnieć wybitnej chrześcijanki, jaką była Sługa Boża Wanda Malczewska" (Łódź, 13 czerwca 1987); „Nie mogę jednak nie zwrócić się dziś w sposób szczególny do drogich nam wszystkich Kaszubów" (Gdynia, 11 czerwca 1987).

A skoro już wychwytujemy ulubione słowa papieskie, zwróćmy też uwagę na uderzająco dużą frekwencję form typu „szczególny", „wyjątkowy", „podstawowy" – podkreślających dobitnie ważność wypowiadanych prawd:

„Maksymilian Kolbe potwierdził w jakiś szczególnie wymowny sposób dramat ludzkości dwudziestego stulecia (...) Ta prawda Ewangelii stała się szczególnie przejrzysta (...) W tę tajemnicę wniknął szczególnie głęboko, szczególnie syntetycznie" (Niepokalanów, 18 czerwca 1983); „Miłość ma na ziemi polskiej swój szczególny znak, daje całej naszej egzystencji jakiś podstawowy wymiar" (Częstochowa, 18 czerwca 1983); „Matka Mesjasza od chwili zwiastowania miała najszczególniejszy udział w tym Królestwie" (Częstochowa, 19 czerwca 1983); „Pozostał wielki tą swoją podstawową wielkością" (Kraków, 22 czerwca 1983); „W tym miejscu wspomnijmy szczególnie Karola Szymanowskiego" (Warszawa, 13 czerwca 1987); „Każdy z Was daje szczególne świadectwo o człowieku" (Warszawa, 13 czerwca 1987); „W szczególny sposób pozdrawiam kapłanów" (Łódź, 13 czerwca 1987); „Pierwsza Komunia św. jest dniem szczególnym" (Łódź, 13 czerwca 1987); „Szczególniejsze słowa kieruję do wszystkich, którzy tutaj przybyli" (Lublin, 9 czerwca 1987).

Do ulubionych słów Ojca Świętego trzeba również zaliczyć czasownik „wpisać się":

„Te słowa chrześcijańskiego władcy wpisują się głęboko w tysiąclecie naszego chrztu" (Warszawa, 17 czerwca 1983); „Dar sześciu wieków potężnie wpisał się w tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce" (Częstochowa, 18 czerwca 1983); „W słowo Bożego Objawienia wpisana jest ewangelia pracy" (Katowice, 20 czerwca 1983); „Dzisiejsza stacja na ziemi opolskiej wpisuje się w papieską pielgrzymkę" (Góra św. Anny, 21 czerwca 1983); „Zaklęta w nim jest najgłębsza i najrdzenniejsza treść Ewangelii, wpisana w dzieje naszej Ojczyzny przed sześciuset laty" (Kraków, 10 czerwca 1987); „Eucharystia wpisuje się w dzieje człowieka" (Warszawa, 14 czerwca 1987).

Papież eksponuje także podporządkowanie się woli Opatrzności – głównie za pomocą konstrukcji „dane mi jest":

W dniu jutrzejszym dane mi jest rozpocząć pielgrzymkę do Ojczyzny" (Rzym, 15 czerwca 1983); „Dane mi jest dzisiaj powitać Panią Jasnogórską" (Częstochowa, 18 czerwca 1983); „Dane mi jest dokonać liturgicznego aktu koronacji obrazów Matki Bożej" (Częstochowa, 19 czerwca 1983); „Dane mi było włożyć ręce, udzielając mu święceń biskupich" (Wrocław, 21 czerwca 1983); „Dane mi jest dzisiaj sprawować tę zbawczą posługę" (Tarnów, 10 czerwca 1987); „Dziś dane mi jest stanąć w pośrodku Kościoła, który znajduje się w wielkim mieście Łodzi" (Łódź, 13 czerwca 1987).

Stałymi formułami wyrażającymi to podporządkowanie są także konstrukcje „za niezbadanym zrządzeniem Bożej Opatrzności" (np. Mistrzejowice, 22 czerwca 1983) i „z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności" (np. Poznań, 20 czerwca 1983) – używane zawsze wtedy, gdy Papież Wojtyła mówi o objęciu przez siebie stolicy św. Piotra w Rzymie.

Język Jana Pawła II doczeka się z pewnością całościowego opracowania.

Musimy zmierzać do tego przedsięwzięcia, rejestrując stylistyczne szczegóły, których synteza pozwoli nakreślić pełny obraz retorycznych zachowań naszego wielkiego rodaka.

„Język Polski", 1984, nr 3 oraz 1988, nr 4–5

Jan Miodek jest językoznawcą, popularyzatorem wiedzy o języku polskim. Naukowo związany z Uniwersytetem Wrocławskim, członek Rady Języka Polskiego PAN, znany z programu w TVP „Ojczyzna polszczyzna"

Jan Miodek, „Osobliwości stylu Jana Pawła II" ?w: Krzysztof Dybciak, „Pisarstwo Karola Wojtyły ?– Jana Pawła II w oczach krytyków i uczonych", ?PIW, 2019.?Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

W jednym z odcinków swej Rzeczy o języku, drukowanej co tydzień we wrocławskim „Słowie Polskim", napisałem: „A cóż powiedzieć o moich Najbliższych – Rodzicach, Żonie... Wszystko, co mógłbym o nich powiedzieć, będzie blade w stosunku do tego, co czuje moje serce". Napisałem i... czekałem. Bo przytoczony tu fragment – poza tym, że był szczerym wyznaniem – potraktowałem też jak eksperyment stylistyczny i swoiste – wyzwanie. Po paru dniach podszedł do mnie w czasie przerwy wykładowej jeden z nauczycieli wrocławskich i zapytał: „Czy w tekście tym zupełnie świadomie strawestował pan wypowiedź Jana Pawła II z dnia inauguracji pontyfikatu, czy wyszedł on spod pana pióra spontanicznie?". – Oczywiście, że było to świadome nawiązanie! – odparłem uradowany, przyznając się do tego, iż retoryczny zwrot „cóż powiedzieć" dosłownie chodzi za mną od pamiętnej niedzieli październikowej roku 1978, a pokusa jego wykorzystania jest tak wielka, że nie mogę się od niej uwolnić. Bo też był to oratorski majstersztyk:

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków