Ta książka – opasła, bo liczy 600 stron – dokumentująca dzień po dniu niemal, miesiąc po miesiącu, rok po roku życie Marii Jaremy, nie dotyka jednak jego istoty, fenomenu wyjątkowej artystki z biografią pełną nieoczywistych epizodów.
Autorka, Agnieszka Dauksza, rozpoczyna tak: „Doszło do tego, że przez długie godziny wgapiałam się w portret Jaremy. Czekałam, aż się poruszy. Liczyłam, że wraz z tym ruchem odsłoni się rąbek tajemnicy, zobaczę Marię pod innym kątem". Owo zdjęcie, umieszczone na okładce, zrobił w 1957 roku Tadeusz Rolke, w warszawskiej Zachęcie, rok przed przedwczesną śmiercią artystki – „spogląda w obiektyw tak, że nie sposób oderwać od niej wzroku". Ale z rozszyfrowaniem co się w owym spojrzeniu kryje – poszło średnio.