Plus Minus: Pamiętasz moment, gdy kard. Jorge Bergoglio został papieżem?
Tak. Prowadziłem akurat rekolekcje w Świnoujściu. Zadzwonił wtedy do mnie mój kolega, ks. Artur Doniec, michalita z Buenos Aires, i w sposób bardzo entuzjastyczny opisał reakcję Argentyńczyków na wybór nowego papieża. Opowiadał, że miał szczęście dwa razy przeżyć wybór papieża w tak nadzwyczajnej atmosferze – raz jako młody człowiek w Krakowie, kiedy wybrano Karola Wojtyłę, i teraz w Buenos Aires. Ludzie – mówił – wyszli spontanicznie na ulicę, otwarto kościoły, odprawiano Msze Święte. Gdy go słuchałem, pomyślałem sobie, a w Polsce przecież była zima, że to może być jakiś początek wiosny dla Kościoła, że kard. Bergoglio go odnowi. Nikt – teraz już wiemy, że wynikało to z braku wiedzy na temat tego, co działo się w czasie konklawe – nie przewidywał, przynajmniej w Polsce, że metropolita Buenos Aires może być następnym papieżem. Ale mnie się to podobało. Byłem wcześniej w Argentynie, właśnie u ks. Artura, i w Paragwaju; duże wrażenie – swoją różnorodnością i odmiennym od naszego podejściem do rozmaitych spraw – zrobił na mnie tamtejszy Kościół. Dlatego miałem nadzieję, że papież Argentyńczyk pokaże powszechność Kościoła, uświadomi nam, że katolicyzm to nie tylko Europa oraz że będzie stawiał akcenty w innych miejscach niż poprzednicy.