A to śledzenie chemii w jedzeniu, a to ostrzeganie przed szkodliwymi dla dzieci ideologiami w systemie edukacyjnym (nie zaskoczyło mnie, że protest przeciw szczepieniom nastolatków zgłosiła fundacja Elbanowskich), a to alarm, że media społecznościowe zaczynają manipulować naszym życiem zupełnie jak aktorzy w filmie „Dylemat społeczny", którzy schowali się w naszym smartfonie, by jeszcze mocniej nas uzależnić od gapienia się w ekran.
Nie ma nic złego w ostrzeganiu przed szkodliwym wypływem chemii w jedzeniu czy nadmiernym wpływem, jaki mają na nasze życie media społecznościowe. To drugie zresztą sam robię, gdyż często nie zwracamy uwagi, jak bardzo one zmieniają nasze życie – to, jak myślimy, jak postrzegamy świat i jakich dokonujemy politycznych wyborów. Pytanie tylko o cel.