Witold Bagieński. Jak rodził się wywiad cywilny w Polsce Ludowej

Zdrady, oficerowie nieznający języków obcych, ale za to partyjni, kariera słynnego Marcela Reich-Ranickiego – o tym wszystkim przeczytamy w fundamentalnej pracy Witolda Bagieńskiego. Książka będzie punktem odniesienia dla wszystkich zajmujących się historią komunistycznych tajnych służb.

Publikacja: 04.05.2018 15:00

Naturalną „bazą werbunkową” i ważnym terenem działania oficerów wywiadu były Międzynarodowe Targi Po

Naturalną „bazą werbunkową” i ważnym terenem działania oficerów wywiadu były Międzynarodowe Targi Poznańskie. Zagraniczni biznesmeni przyjeżdżający do PRL byli nie tylko śledzeni. Jeśli nadarzyła się okazja, szantażowano ich wykorzystując historie obyczajowe lub nielegalny handel dewizami.

Foto: Reporter, Roman Burzyński

Wywiad cywilny PRL niemal od początku nękały zdrady i ucieczki funkcjonariuszy. Na jego kondycji negatywnie odbijały się również wewnętrzne „czystki", problemy dyscyplinarne funkcjonariuszy i znaczna rotacja kadr. Ich skutkiem były ciągłe reorganizacje i zmiany personalne. W efekcie kilkakrotnie musiano rozpoczynać pracę niemal od początku.

Cenzurę końcową „Dziejów wywiadu cywilnego Polski Ludowej w latach 1945–1961" historyka IPN Witolda Bagieńskiego wyznacza właśnie zasadnicza reorganizacja struktury wewnętrznej wywiadu, wymuszona zdradą i ucieczką na Zachód dwóch wysokich funkcjonariuszy Departamentu I kpt. Władysława Mroza i ppłk. Michała Goleniewskiego. Za ich sprawą zdekonspirowana została struktura wewnętrzna, metody pracy oraz tożsamość części kadry i agentury w kraju oraz za granicą. Była to najdotkliwsza porażka tajnych służb w całej ich dotychczasowej historii.

W odwecie w niewyjaśnionych do końca okolicznościach na przedmieściach Paryża wysłani z kraju egzekutorzy zamordowali kpt. Mroza. Goleniewskiego, który znalazł się pod opieką Amerykanów, nie udało się dosięgnąć. W tym czasie w kierownictwie wywiadu był prawdopodobnie jeszcze jeden wysoko usytuowany „kret". Różne tropy wskazują, że mógł nim być sam wicedyrektor Departamentu I płk Zbigniew Dybała, który w marcu 1962 r. popełnił samobójstwo, trując się cyjankiem.

Dobry partyjniak dobrym wywiadowcą

W praktyce wywiad cywilny przede wszystkim zajmował się realizacją polityki komunistycznych władz wobec emigracji. Zwłaszcza w pierwszych kilkunastu latach niemal cały wysiłek tajnych służb skierowany był na rozpracowanie wychodźstwa. Emigracja polityczna traktowana była jako bardzo poważne zagrożenie. Na taką ocenę wpływała niepewna sytuacja międzynarodowa po zakończeniu drugiej wojny światowej, gdy wielu wydawało się, że niebawem wybuchnie nowy konflikt. Patrząc na to zagadnienie z perspektywy czasu, wydaje się, że władze w Warszawie, a wraz z nimi również wywiad, przeceniały jednak wagę i możliwość emigracji.

Wiedza tajnych służb na temat życia politycznego emigracji była niewątpliwie rozległa. Świadczy o tym bogata dokumentacja pozostała po komunistycznym aparacie represji zgromadzona w IPN. Mimo to działania podejmowane przez wywiad wobec emigracji zdają się mieć charakter dość przypadkowy, by nie powiedzieć chaotyczny, i okazjonalny. Częściej chyba polegający na wykorzystywaniu nadarzającej się sytuacji, wynikającej ze skłócenia wychodźstwa czy problemów materialnych emigrantów, niż na planowym, przemyślanym kreowaniu wydarzeń.

Działalność tajnych służb koncentrowała się na pracy operacyjnej – gromadzeniu różnych informacji wywiadowczych, natomiast w mniejszym stopniu zajmowano się ich analizą. Musiało to rzutować na efektywność i skuteczność pracy wywiadu. Dodatkowy problem stanowiły wrogie wobec Polski Ludowej nastroje wśród emigrantów.

Skoncentrowanie się na rozpracowaniu wychodźstwa po części wynikało też ze słabości kadrowej i organizacyjnej komunistycznych tajnych służb oraz skutecznego przeciwdziałania zachodnich kontrwywiadów. Niski poziom wykształcenia kadry i słaba znajomość czy wręcz nieznajomość języków obcych, a także brak fachowego przygotowania i przeszkolenia znacząco ograniczały możliwości działania. Jeszcze w 1957 r. prawie połowa funkcjonariuszy nie miała ukończonej szkoły średniej. Utrudniało to prowadzenie typowego wywiadu politycznego i werbowanie agentury wśród Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów czy Niemców, zwłaszcza jeśli chodzi o środowiska niezwiązane z komunizmem lub wręcz mu wrogie.

W sytuacji, gdy brakowało odpowiednio przygotowanych ludzi do pracy w wywiadzie, a ze względów politycznych nie można było sięgnąć po stare kadry, w cenie były przede wszystkim wyrobienie polityczne, lojalność i dyspozycyjność. Zgodnie z dewizą, która przyświecała działalności komunistycznych tajnych służb, zwłaszcza w pionierskim okresie, dominowało przekonanie, że „dobry partyjniak z pomocą nauki marksistowsko-leninowskiej będzie siłą rzeczy również dobrym wywiadowcą". W grupie oficerów operacyjnych upartyjnienie było stuprocentowe.

„Albin" kusi Cata

Politycznym centrum emigracji był Londyn, gdzie znajdowała się siedziba prezydenta i rządu na uchodźstwie oraz centrale partii politycznych. Do początku lat 60. przez ambasadę czy Konsulat Generalny Polski Ludowej nad Tamizą przewinęło się ponad 50 oficerów wywiadu zatrudnionych „pod przykryciem" jako dyplomaci, urzędnicy, korespondenci prasowi czy kierowcy. W rzeczywistości ich główne zadanie polegało na inwigilacji wychodźstwa, werbowaniu agentury oraz pogłębianiu wewnętrznej dezintegracji środowisk emigracyjnych. W tym samym okresie przez ambasadę w Berlinie przewinęło się niemal 100 oficerów wywiadu. Zwłaszcza w pierwszych latach po zakończeniu wojny rezydentura niemiecka była najbardziej rozbudowaną placówką wywiadu. Na placówce w Paryżu było 58 oficerów, w Rzymie – 35, w Wiedniu – 24, Tel Awiwie – 23, a w Nowym Jorku – 26 i kolejnych 25 w Waszyngtonie.

Najbardziej znanym dyplomatą z bezpieki stał się kapitan Marceli Reich (później używający nazwiska Marcel Reich-Ranicki), który w końcu lat 40. był wicekonsulem, a następnie konsulem w Londynie i równocześnie szefem tamtejszej rezydentury. Na początku 1949 r. „Albin" (pseudonim Ranickiego w korespondencji z centralą wywiadu) opracował plan wciągnięcia do współpracy znanego publicysty emigracyjnego Stanisława Mackiewicza. Kusząc Cata dużymi pieniędzmi, proponował mu napisanie książki o przedwojennym wywiadzie czy historię polskiej emigracji po 1939 r. Miał to być wstęp do pozyskania Mackiewicza. W czerwcu 1949 r. Ranicki negocjował z Catem warunki jego przyjazdu do Polski. Sugerował, że w zamian za tajną współpracę ten mógłby w przyszłości liczyć na zgodę na powrót do kraju. Mackiewicz już wówczas chciał wracać do Polski, nie zamierzał jednak zostać konfidentem.

Kilka miesięcy później Ranicki niespodziewanie został odwołany do kraju, a następnie dyscyplinarnie zwolniony z bezpieki i wyrzucony z PZPR. Wydarzenia te zbiegły się z ucieczką jednego z funkcjonariuszy, oficjalnie zatrudnionego jako referent w attaszacie handlowym w Londynie, co doprowadziło do dekonspiracji rezydentury i zdemaskowania przez angielski kontrwywiad niemal całej agentury. Na domiar złego finansowany przez ambasadę „Tygodnik Polski" musiał wypłacić znaczne odszkodowanie za szkalowanie emigrantów, a redaktorzy pisma uznani zostali przez władze w Warszawie za „trockistów". W rezultacie działalność wywiadowcza rezydentury w Londynie na pewien czas zamarła.

Sam Ranicki w 1958 r. wyemigrował do RFN, gdzie w później zrobił karierę jako krytyk literacki. Nad Renem nazywano go „papieżem" zachodnioniemieckiej krytyki literackiej.

Emigracji dotyczy bodaj najpoważniejszy błąd, jaki zauważyłem na kartach bardzo wartościowej pracy Bagińskiego. Jest nim przypisanie nieznanemu dziś szerzej Tadeuszowi Rozmanitowi, jednemu z emigracyjnych współpracowników wywiadu, autorstwa demaskatorskich broszur poświęconych Stanisławowi Mikołajczykowi i Jerzemu Giedroyciowi, które zostały wydane pod pseudonimem Tadeusz Mateja. Tak jak w swoich wcześniejszych publikacjach Bagieński twierdzi, że o ich autorstwo mylnie posądzano Klaudiusza Hrabyka, znanego publicystę emigracyjnego, który w końcu lat 50. wrócił do kraju i z Warszawy atakował zajadle emigrantów. Historyk IPN się jednak myli. To właśnie Hrabyk był autorem obu paszkwilanckich broszur.

Angielscy fizycy wybierają PRL

W połowie lat 60. wyraźnie osłabło zainteresowanie władz PRL działalnością emigracji politycznej, której rola była znikoma. Wpłynęły na to również skłócenie wychodźstwa i wymieranie osób z kręgu byłej elity politycznej. W coraz większym stopniu tajne służby interesowały się natomiast wywiadem gospodarczym i naukowo-technicznym. W następnej dekadzie było to już najważniejsze zadanie peerelowskich służb.

Jednak przez pierwsze lata istnienia wywiadu cywilnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w jego strukturze nie było nawet wyspecjalizowanej jednostki, która zajmowałaby się tymi zagadnieniami. W tym czasie wywiadem gospodarczym zajmował się przede wszystkim Oddział II Sztabu Generalnego, czyli wywiad wojskowy. Na tym polu na początku lat 50. wywiad cywilny odniósł jednak spektakularny sukces. Za pośrednictwem Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii w nieznanych bliżej okolicznościach (prawdopodobnie poprzez Szwajcarię) udało się ściągnąć do Polski dwóch „postępowych" fizyków angielskich wraz z ich rodzinami. Znajomym mieli powiedzieć, że wybierają się na urlop w Alpach. W następnych latach stworzyli oni podwaliny polskiej atomistyki.

Naturalną „bazą werbunkową" i ważnym terenem działania oficerów wywiadu były Międzynarodowe Targi Poznańskie. Zagraniczni biznesmeni przyjeżdżający do PRL byli nie tylko śledzeni. Jeśli nadarzyła się okazja, szantażowano ich za handel dewizami czy na tle obyczajowym.

Po zakończeniu drugiej wojny światowej wśród funkcjonariuszy wywiadu na kierowniczych stanowiskach dominowali komuniści z przedwojennym stażem. Zwłaszcza w wywiadzie cywilnym widoczna była również nadreprezentacja osób o pochodzeniu żydowskim, które jeszcze w końcu lat 40. zajmowały niemal wszystkie kierownicze stanowiska.

Z upływem lat rola obu tych grup wyraźnie malała. Symbolem nowych czasów może być kariera Witolda Sienkiewicza, który w 1950 r. w wieku 30 lat został szefem wywiadu cywilnego i sprawował tę funkcję przez całą dekadę lat 50. aż do 1961 r., z krótką przerwą, gdy awansował na zastępcę przewodniczącego Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego.

W końcu lat 30. Sienkiewicz pracował w mleczarni w Wilnie i nie miał żadnych związków z ruchem komunistycznym. Podczas wojny wstąpił do tworzącej się w Związku Sowieckim armii gen. Władysława Andersa, jednak zaledwie po trzech miesiącach służby zdezerterował. Następnie służył w Armii Czerwonej, a po przeszkoleniu w szkole dywersyjnej w Moskwie został przerzucony do partyzantki sowieckiej na Wileńszczyźnie. Po wojnie wstąpił do PPR, a później do PZPR. Zanim został szefem wywiadu był jeszcze I sekretarzem KW PZPR w Łodzi.

Sienkiewicz szybko odnalazł się na nowym stanowisku. Był też szanowany i lubiany zarówno przez współpracowników, jak i podwładnych. Przykład Sienkiewicza rodzi też pytanie o rolę „przyjaciół radzieckich" w działalności wywiadu i ich wpływ na kariery poszczególnych funkcjonariuszy.

Od Ankary po Wiedeń

Bagieński szczegółowo odtworzył kolejne zmiany organizacyjno-strukturalne komunistycznych tajnych służb. Zalążki wywiadu cywilnego Polski Ludowej zaczęto tworzyć jeszcze w końcu 1944 r., choć nie sposób ustalić dokładnej daty jego powstania. Formalnie Wydział Wywiadu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego narodził się w pierwszych dniach stycznia 1945 r. W ciągu następnych miesięcy jednostka kilkakrotnie zmieniała nazwę, początkowo na Wydział II Specjalny, następnie Wydział II Samodzielny i Wydział II. Po kolejnej reorganizacji w lipcu 1947 r. wywiad cywilny przemianowano na Departament VII MBP (przez kolejne trzy lata wywiad cywilny i wojskowy miały tego samego szefa – gen. Wacława Komara).

Po rozwiązaniu w grudniu 1954 r. Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wywiad cywilny włączono w skład Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego jako Departament I. W końcu 1956 r. Departament I włączony został w skład Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i w tym kształcie organizacyjnym przetrwał aż do utworzenia w sierpniu 1990 r. Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa.

Wobec częstych zmian struktury wewnętrznej wywiadu (zwłaszcza w początkowym okresie), czy obsady personalnej kadry kierowniczej bardzo pomocne są zamieszczone na końcu książki obszerne, kilkunastostronicowe tabele. Jeszcze ciekawszych informacji dostarcza wykaz obsady personalnej kilkudziesięciu rezydentur zagranicznych wywiadu od Ankary aż po Wiedeń oraz misji pokojowych w Korei, Wietnamie, Kambodży i Laosie. Opracowana przez Bagieńskiego tabela zawiera nie tylko stopień oraz imię i nazwisko funkcjonariuszy, ale, co bardzo ważne, także ich pseudonimy, daty pobytu na placówce, rolę i zajmowane oficjalnie stanowisko. Autor zastrzega, że publikowane wykazy nie są kompletne, ale to bardzo wartościowy i pomocny również dla innych badaczy materiał. Ta żmudna rekonstrukcja wymagała przejrzenia wielu różnego rodzaju dokumentów rozproszonych w archiwum IPN. Ważnym i cennym uzupełnieniem tekstu jest też ponad 600 zdjęć dokumentów bezpieki oraz funkcjonariuszy czy różnych obiektów wykorzystywanych przez wywiad.

To ponad tysiącstronicowe dzieło będzie z pewnością punktem odniesienia dla wszystkich, którzy w przyszłości zajmą się historią komunistycznych tajnych służb. Do opracowania pozostaje przecież jeszcze prawie 30 lat wywiadu cywilnego PRL.

Witold Bagieński, „Wywiad cywilny Polski Ludowej w latach 1945–1961", t. 1–2, Warszawa 2017

Krzysztof Tarka jest historykiem, kierownikiem Katedry Historii Najnowszej w Instytucie Historii Uniwersytetu Opolskiego. Zajmuje się polską emigracją polityczną i działaniami władz PRL wobec wychodźstwa.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Wywiad cywilny PRL niemal od początku nękały zdrady i ucieczki funkcjonariuszy. Na jego kondycji negatywnie odbijały się również wewnętrzne „czystki", problemy dyscyplinarne funkcjonariuszy i znaczna rotacja kadr. Ich skutkiem były ciągłe reorganizacje i zmiany personalne. W efekcie kilkakrotnie musiano rozpoczynać pracę niemal od początku.

Cenzurę końcową „Dziejów wywiadu cywilnego Polski Ludowej w latach 1945–1961" historyka IPN Witolda Bagieńskiego wyznacza właśnie zasadnicza reorganizacja struktury wewnętrznej wywiadu, wymuszona zdradą i ucieczką na Zachód dwóch wysokich funkcjonariuszy Departamentu I kpt. Władysława Mroza i ppłk. Michała Goleniewskiego. Za ich sprawą zdekonspirowana została struktura wewnętrzna, metody pracy oraz tożsamość części kadry i agentury w kraju oraz za granicą. Była to najdotkliwsza porażka tajnych służb w całej ich dotychczasowej historii.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków