Kto zatem to zrobił? Odpowiedzi są różne, wzajemnie sprzeczne, ale wszystkie odwołują się do jakiejś „wyższej racjonalności". Do wiedzy dostępnej wybranym, rozsądnym, mądrzejszym, którzy potrafią czytać znaki i posiedli wiedzę tajemną. Część z owych nowych gnostyków uznaje, że winne jest 5G, które powoduje takie, a nie inne, zachorowanie. Inni wskazują, że winę ponoszą zwolennicy szczepionek, którzy sztucznie wywołali panikę, a teraz chcą wszystkich nas zaszczepić, żeby albo zarobić miliardy, albo wszczepić nam mikroczipy, którymi będą nami sterować. Jeszcze inni widzą w tym wszystkim spisek masonów, którzy rękoma ministra Szumowskiego należącego do „masońskiego rytu maltańskiego" (tak, taką opinię też już widziałem) zamierzają zniszczyć wiarę i Kościół poprzez ograniczenie liczby wiernych, a także przymus noszenia na mszy maseczek albo wręcz – to już bez ministra, za to z udziałem Billa Gatesa – doprowadzić do depopulacji (nie jest jasne, czy przy pomocy szczepień czy nowych leków, a może ograniczeń).

Istnieją też religijne wyjaśnienia całej kwestii, w których masoneria chce wszystkim nam pod postacią szczepionek wszczepić znak szatana. Nie da się rzecz jasna pogodzić wszystkich tych odpowiedzi, ale łączy je właśnie owo gnostyckie przekonanie, że jest się nosicielem wyższej prawdy, niedostępnej dla ciemnego ludu, który pozostaje częścią systemu i nie jest w stanie dostrzec prawdy, zadowalając się jej pozorami. „Matrix", film który zresztą uwielbiam, jest znakomitym artystycznym wyrazem takiej postawy, w której wszyscy żyjemy w systemie pozorów, którym ktoś inny kieruje, a tylko nieliczni mogą to dostrzec.

Tego rodzaju teorie spiskowe nie są, rzecz jasna, niczym nowym. Od zawsze istniały i zawsze przyciągały ludzi, gdyż są one próbą oswojenia tego, co nieznane, nieprzewidywalne. Stanowią próbę zracjonalizowania tego, że nasze życie, a nawet istnienie społeczeństwa nie jest całkowicie zdeterminowane i przewidywalne. Gdy komuś brakuje akceptacji dla nieprzewidywalności, a co za tym idzie – z perspektywy niewierzącego – zgody na absurdalność i niesprawiedliwość świata, a z perspektywy wierzącego – wiary w to, że Bóg dał nam wolność, to po prostu musi to sobie jakoś uporządkować. A najprostszym sposobem jest właśnie wiara w teorie spiskowe. Niewiele mają one wspólnego z wiarą religijną, ale też z autentyczną, przeżytą i przemyślaną niewiarą, która przybiera heroiczne formy. To ucieczka i przed jednym, i przed drugim.

Jeżeli coś w tym niepokoi, to to, że jeśli staną się powszechne, to mogą prowadzić do szukania kozłów ofiarnych, na których można zrzucić winę, a także doprowadzić do odrzucenia koniecznych niekiedy decyzji, choćby związanych z obowiązkowymi szczepieniami. Zwolennicy owych teorii, jeśli będzie ich zbyt wielu, mogą zagrozić skuteczności akcji szczepiennej, gdy szczepionka przeciw Covid-19 zostanie już wynaleziona. I właśnie z tych dwóch powodów warto ze zwolennikami teorii spiskowych dyskutować, nawet jeśli nie wierzy się w skuteczność tej postawy.