Hyla wraca do domu. Opowiadanie Bogusława Chraboty

Grypa. Milion razy gorsza niż rana na polu walki, bo tę możesz przeczekać, ograć śmierć, a grypy nie, bo grypa to nic innego tylko śmierć właśnie, sama z siebie, zamknięta i zrodzona z jej istoty. Kto wpadnie w jej łapy, temu koniec. Kościelne hymny i ostatnie namaszczenie.

Publikacja: 17.04.2020 10:00

Michał Hyla – pierwowzór feldfebla Franciszka

Michał Hyla – pierwowzór feldfebla Franciszka

Foto: Fotorzepa, Bogusław Chrabota

Bukowina, Czerniowce, jesień 1918

Koni było piętnaście, ich czterech. Czech Josef Palka, grubaśny, siwy feldfebel, wiecznie kaszlący od cygaretów, zaśliniony, w brudnym, poplamionym mundurze, przy tym gaduła jakich mało. Kiedy ściągał z siwej głowy czapkę, zasiadał przy ognisku i otwierał gębę, świat jakby na chwilę jaśniał i stawał się bardziej zrozumiały. Palka wszystko umiał wytłumaczyć, znał się i na wojsku i na sprawach politycznych, na cesarsko-królewskim dworze, na sprawach zamorskich, wiedział, gdzie Ameryka, a gdzie Mongolia, ale najlepiej znał się na gorzałce, której butelczynę zawsze miał przytroczoną do pasa. „Bez gorzałki kroku nie robię!" – mówił, a ludzie, patrząc na jego ogorzałą gębę jakoś mu wierzyli. „Bo gorzałka to wielkie lekarstwo, mamy ją od Boga na wszystkie słabości, ból głowy i żołądka, czarną krew i suchoty, migrenę i wątrobę. Tylko lewatywa lepsza" – śmiał się. – „Ale nie dla mnie...".

Pozostało 98% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki