Nie był to najbardziej udany sekretarz – za jego administrowania doszło do rzezi w Rwandzie, wojen w Somalii, Jugosławii i Angoli, za które go obwiniano, ale prawdę mówiąc, to nie ONZ te wojny rozpętała. ONZ jest nadętym eunuchem – organizacją zbędną i pasożytniczą. A jej struktura, wymyślona właściwie 100 lat temu (Liga Narodów) i pozmieniana po drugiej wojnie światowej, jest przestrogą, czym może się skończyć Unia Europejska, jeśli nie ograniczy swych ambicji politycznych i geograficznych.
Czytaj także:
Z pozoru ONZ jest piękną i idealistyczną strukturą. Rząd świata, który pilnuje pokoju, dobrobytu i wzrostu ekonomicznego. Rząd bardzo demokratyczny, który każdemu państwu daje takie same prawa. Ideał Lenina – nawet kucharka może być premierem. Wystarczy spojrzeć na Radę Praw Człowieka (poprzednio Komisję Praw Człowieka) ONZ. Rada jest oficjalnie najwyższym światowym autorytetem w sprawach praw człowieka i w tym roku między innymi delegaci Chin, Kuby, Rosji czy Arabii Saudyjskiej bronią praw człowieka na całym świecie. Samo to powinno wystarczyć, by rozpędzić ONZ i być może odtworzyć – za dużo mniejsze pieniądze – kilka instytucji, które mogą się do czegoś przydać, na przykład Urząd do spraw Uchodźców.
Ale wracając do Boutrosa-Ghalego. Był on Egipcjaninem, pierwszym mieszkańcem Afryki, który dosłużył się tak wysokiego stanowiska, w przeszłości wiceministrem spraw zagranicznych. Miał więc pogrzeb super- uroczysty, państwowy: laweta, konie, a prezydent Abdel Fatah al-Sisi, generałowie i tysiące ludzi odprowadzili go w ostatnią drogę. Ceremonia rozpoczęła się w jednym z najbardziej znanych meczetów w Kairze w obecności głównego szejka sunnitów Ahmeda al-Tajiba, a zakończyła w koptyjskiej katedrze Piotra i Pawła chrześcijańską mszą odprawioną przez papieża Koptów Tawadrosa II. Wszyscy wymienieni i wielu innych składali kondolencje wdowie Lei Marii, z domu Nadler.
Piszę o tym z satysfakcją, bo jest to namacalny dowód na to, o czym mówię od dawna – że nie wszyscy muzułmanie są tacy, jakimi ich opisują przeciwnicy islamu, i że nie we wszystkich krajach o większości muzułmańskiej panuje nietolerancja wobec innych religii.
Boutros Boutros-Ghali pochodził z bardzo starej rodziny Koptów (czyli chrześcijan), wśród których było wielu polityków i dyplomatów – jego dziadek był nawet premierem Egiptu w latach 1908–1910. Jego żona Leia Maria urodziła się w rodzinie Żydów egipskich i jako młoda kobieta przeszła na katolicyzm.