Piąty sezon miniserialu dobitnie pokazuje, że chociaż nie zmienił się on w swoich założeniach, to od roku 2010 tytuł mocno zestarzał się na tle serialowej konkurencji.
Historia londyńskiego policjanta stanowi uwspółcześnioną wersję opowieści o Sherlocku Holmesie i jego asystencie doktorze Watsonie. Johna Luthera łączy z Holmesem to, że jest ponadprzeciętnie inteligentny i posiada szósty zmysł w analizowaniu ludzkich zachowań, dzięki czemu rozwiązuje najtrudniejsze kryminalne sprawy. Poza tym czarnoskóry detektyw nie potrafi żyć w związkach, jest impulsywny, nagina prawo do własnych potrzeb i nie stroni od przemocy. Kieruje się własnym wewnętrznym kodeksem, uważając, że wypełnia luki w miejscach, gdzie prawo przestaje działać. Tym samym przypomina swojego szwedzkiego odpowiednika, komisarza Kurta Wallandera, stworzonego przez Henninga Mankella.
Holmesa od Luthera różni także asystent. Watsonem Luthera jest bowiem psychopatka Alice Morgan (Ruth Wilson) – jej tajemniczą przeszłość, w której dopuściła się krwawej zbrodni, zna tylko detektyw. Parę łączy szczególny rodzaj więzi, jaka wytworzyła się w czasie pościgu detektywa za niezwykle błyskotliwą podejrzaną. To ona wielokrotnie będzie ratować policjanta niczym anioł stróż, wychylając się w krytycznych momentach z przestępczego półświatka. Ich dziwna relacja jest motorem napędowym całej historii, przeplatanej kolejnymi śledztwami w sprawie brutalnych morderstw na ulicach angielskiej stolicy.
W piątym sezonie Luther musi zmierzyć się z konsekwencjami decyzji podjętych w przeszłości. Po londyńskich ulicach grasuje seryjny morderca, a ścigający go detektyw ma do wyrównania osobiste porachunki z lokalnym mafiosem. Sprawa jest tym pilniejsza, że gangster gotów jest zabić każdego, kto mógł mieć związek z zaginięciem jego syna. Sytuację pogarsza pojawienie się Alice, która tym razem zamiast pomagać Lutherowi, sama potrzebuje pomocy. Jakby tego było mało, zbyt mała aktywność detektywa w toczącym się śledztwie zwróci na niego uwagę innej jednostki londyńskiej policji.
Historia policjanta z problemami dekadę temu była nowością, a wątki społeczne i szeroka panorama miasta sprawiała, że serial kryminalny stawał się czymś więcej niż prostą opowieścią o ścigającym i ściganych. Zatarcie granicy między prawem a porządkiem, między dobrem a złem i między karanymi a karzącymi tworzyła opowieść, w której łatwo było się zatracić – widz mógł poświęcać jej przed telewizorem lub ekranem długie godziny. Dziś ogromny serialowy biznes bardzo szybko adaptuje popularne trendy do nowych formatów, a tacy bohaterowie, jak Kurt Wallander czy John Luther biegający po Londynie w tweedowej marynarce nie są tak pociągający jak kiedyś, ustępując nowym postaciom.