W głośnym filmie „Kamerdyner" Filipa Bajona jest scena, w której do wsi przybywa niejaki Konieczny, reprezentant polskiej spółki, która ma przejąć ziemię od Niemców. Rozmawia z nim Bazyli – alter ego Antoniego Abrahama, Kaszuby, który dotarł do Wersalu, żeby obradującym dyplomatom wyłożyć na stół „sprawę kaszubską", czyli wyartykułować postulat przynależenia Kaszub do Polski.
Gdy Bazyli krytycznie wypowiada się o praktykach siłowego przejmowania ziemi od Niemców, przybysz z głębi Polski mówi: „Powiadają, że pan z krwi i kości Kaszub, a mówi pan jak, nie przymierzając, Niemiec". Na co Bazyli odpowiada: „A pan g... wie o Kaszubach".