Tytuł „Jarmark" pasuje jak ulał – to prawdziwy festyn różnorodności: parę tzw. storytellingów, w tym konceptualny tryptyk „Łańcuch", nieco czystej rozrywki, garść krytycznych wspomnień z lat 90., ale też „kilka domorosłych obserwacji społecznych" – opinia własna rapera. Trochę można się w tym pogubić, ale na pewno płyta nie pozostawia obojętnym. Muzycznie jest dość bezpieczna – głównie to modne, nowoczesne bity, dobrze wyprodukowane, ale w klimacie raczej już osłuchanym przez młodego odbiorcę. Wyróżnia się, zresztą pod każdym względem, „Polskie tango" (prod. Lanek) – bardzo polityczny singiel wypuszczony na samym finiszu kampanii prezydenckiej. Bo jak na Hemingwaya przystało, Taco wyruszył relacjonować wojnę domową, tyle że z mniejszym zapałem rewolucyjnym niż Ernest. Bo choć zdecydowanie krytykuje polsko-polską nawalankę, to uderza w obie strony, czasem z takim symetryzmem („Panie, to Wyście!"), za jaki Tomasz Lis bez wahania banuje na Twitterze.