Po ośmiu latach wrócił z „Wrażliwym człowiekiem". Bohaterami są Buras i Soňa wraz z dwoma synami, którzy jednak nie tworzą typowej czeskiej rodziny. Są wędrownymi aktorami, podróżują po Europie. On jest miłośnikiem Szekspira i złodziejem, ona jednooką tłumaczką, która nie rozstaje się z butelką wina. Jeden z chłopców od urodzenia nie wydał z siebie dźwięku, a dla drugiego czas zatrzymał się w czasach niemowlęcych. Ale to nie bohaterowie są w tej opowieści najważniejsi. Wszyscy stanowią jedynie tło do obserwowania świata, w którym nie ma już miejsca dla artystycznych koczowników. To świat zapchlonej prowincji, społeczeństwa starych, podejrzliwych ludzi i rozwiązłej młodzieży.




„Wrażliwy człowiek" miejscami zamienia się w absurdalny teatrzyk. Narracja naśladuje didaskalia, a rozmowy bohaterów kreują ten świat. Sceną jest Europa pełna obaw o swoją przyszłość, ale też nieustannych pytań o przeszłość. Z jednej strony pojawiają się więc wątki wojny o Krym czy islamskiego terroryzmu, a z drugiej wspomnienia starych Czechów o inwazji z 1968 r. Topol spina to klamrą przemijania, bo – jak sam pisze – „na końcu każdy jest znękany, zdycha od chorób i w samotności, nic nie przetrwa, przyjaźń, miłość, to wszystko zwietrzeje i zostaje tylko umieranie i ból. A w tym bólu człowiek nie pamięta tych, jak to się mówi, dobrych chwil". Ale w gruncie rzeczy to wesoła książka – tak przynajmniej zapewnia jej autor.