Po powrocie z Magdeburga w 1918 r. został pan naczelnikiem państwa. Jak pan wspomina objęcie władzy?
Nie znam faktu tak dziwnego, nie znam faktu tak śmiesznego w swej prostocie, jak ten, który jednego człowieka, tak mało znanego, tak mało odczutego, tak mało zżytego z całym tym społeczeństwem – bo wśród posłów znałem może kilkunastu, wszyscy inni byli mnie obcy ludzie, którzy mnie nie znali, którzy nic nigdy nie widzieli w moim życiu – wynosi na to stanowisko bez żadnego gwałtu, przymusu, agitacji, a nawet wbrew jego woli, gdyż tego nie szukał, daje mu dobrowolnie władzę tak wybitną i tak wyjątkową.