Przed każdymi wyborami jest też pewne oczekiwanie na to, co powie Konferencja Episkopatu Polski. Czy wskaże, na kogo katolicy mają głosować, a kim nie zawracać sobie głowy. W przeszłości bywały bowiem takie elekcje, gdy z KEP szły jasne wskazówki.
Jak jest teraz? Kilku biskupów nie kryje, że z PiS bardziej im po drodze. Inni próbują zachować konieczny w tej sprawie dystans. Jako całość hierarchowie nie wydali żadnych wytycznych. Od przewodniczącego KEP, abp. Stanisława Gądeckiego, katolicy dostali zaś przedwyborcze przesłanie.
Metropolita poznański zaapelował o udział w wyborach i podkreślił, że absencję mogą usprawiedliwić nadzwyczajne okoliczności. Dalej zaś napisał, że zdaje sobie sprawę z tego, że „w zakresie porządku spraw doczesnych – także między katolikami mogą istnieć uprawnione różnice poglądów”. A zatem mogą być katolicy członkami różnych formacji. Są jednak takie sprawy, które nie podlegają negocjacjom.
Na kogo zatem głosować? „W procesie dokonywania odpowiedzialnego wyboru odpowiedniego kandydata należy wziąć pod uwagę: jego prawość moralną, kompetencje w dziedzinie życia politycznego i obywatelskiego, potwierdzone dotychczasową działalnością publiczną, świadectwo życia w rodzinie oraz małej ojczyźnie” – podkreśla abp Gądecki. „Liczą się również takie cechy osobowości jak: wyrazista tożsamość, szacunek do każdego człowieka, postawa dialogu i umiejętność współpracy z innymi, zdolność do roztropnego rozwiązywania konfliktów, miłość Ojczyzny oraz traktowanie władzy jako służby. Wybór takich kandydatów daje większą szansę na integralny i solidarny rozwój naszego kraju” – stwierdza.
Przewodniczący KEP pisze, że „katolicy powinni popierać programy broniące prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, gwarantujące prawną definicję małżeństwa jako trwałego związku jednego mężczyzny i jednej kobiety, promujące politykę rodzinną, wspierające dzietność, gwarantujące prawo rodziców do wychowania własnego potomstwa zgodnie z wyznawaną wiarą i moralnymi przekonaniami. W związku z tym katolicy nie mogą wspierać programów, które promują aborcję, starają się przedefiniować instytucję małżeństwa, usiłują ograniczyć prawa rodziców w zakresie odpowiedzialności za wychowanie ich dzieci, propagują demoralizację dzieci i młodzieży. Nie mogą się decydować na wybór kandydata, który wyraża poglądy budzące zastrzeżenia z punktu widzenia moralnego oraz ryzykowne z punktu widzenia politycznego”.
Wymagania wyśrubowane i wszyscy wiedzą, że partii, która ma w swoim programie takie postulaty (i będzie je realizować), po prostu nie ma. Ale jednak postulaty niektórych bliższe są nauczaniu Kościoła. Co ma począć biedny katolik przy wyborczej urnie? Rozeznać i oddać głos w zgodzie z własnym sumieniem. Czasem będzie to po prostu wybór mniejszego zła.