Schetyna ruszył na polowanie

Nowy lider PO zemścił się na tych, którzy zaleźli mu za skórę. A potem obsadził partyjne posady swymi ludźmi.

Publikacja: 17.02.2016 18:10

Porządki w partii Grzegorz Schetyna (na zdj.) zaczął od pozbawienia stanowiska Jacka Protasiewicza.

Porządki w partii Grzegorz Schetyna (na zdj.) zaczął od pozbawienia stanowiska Jacka Protasiewicza.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Grzegorz Schetyna zaczął partyjne porządki od swego domu. Choć formalnie jest w tej chwili posłem ziemi kieleckiej, to jego matecznikiem jest Dolny Śląsk, gdzie półtorej dekady temu budował Platformę Obywatelską dla Donalda Tuska.

W 2009 r. po wybuchu afery hazardowej – na Dolnym Śląsku właśnie – Tusk wypowiedział Schetynie wojnę, podejrzewając go o kontakty z szemranymi regionalnymi biznesmenami. W tej wojnie było kilka momentów symbolicznych. Ale jeden szczególny – gdy jesienią 2013 r. Schetyna został przez Tuska pozbawiony szefostwa Platformy na Dolnym Śląsku.

Narzędziem ówczesnego premiera w tamtej rozgrywce był europoseł Jacek Protasiewicz, dawny współpracownik Schetyny. Uwierzył, że jest w stanie samodzielnie pokierować regionem, a pozbycie się dotychczasowego szefa było w tym planie ważnym elementem. Po wyjeździe Tuska do Brukseli Protasiewicz intensywnie grał z doradcą Ewy Kopacz Michałem Kamińskim, więc zsyłka Schetyny na Kielecczyznę była formalnością.

Dziś, gdy Schetyna ograł panią premier i zręcznie przejął kontrolę nad partią, Protasiewicz z myśliwego stał się zwierzyną.

Nowy szef PO zaczął porządki w partii właśnie od niego. Spotkał się z Protasiewiczem i – jak nieoficjalnie wiadomo – zażądał dymisji. Miałby go zastąpić były minister kultury Bogdan Zdrojewski. Wcześniej Schetyna pozbawił Protasiewicza stanowiska dyrektora biura krajowego partii i obsadził tam swego zaufanego Piotra Borysa, byłego europosła.

Także Kopacz padła ofiarą zemsty Schetyny. Choć to ona wyciągnęła do niego rękę, proponując mu jesienią 2014 r. posadę szefa MSZ w swym rządzie, dziś to bez znaczenia – Schetyna pamięta jej długie lata, gdy była pierwszą damą w chórze Tuska. Gdy zapytano go, jaką widzi dla niej przyszłość w Platformie, rzucił: – Będzie zaangażowana w Komisję Zdrowia.

Współpracownicy byłej premier są w partii marginalizowani. Stąd żywe są plotki, że niektórzy posłowie – w tym Protasiewicz – rozważają ucieczkę przed Schetyną do Nowoczesnej.

Mimo to współpracownicy nowego lidera przekonują, że nie będzie on przeprowadzał w partii czystek. Do pewnego stopnia mają rację – po prostu przed wyborami nowego szefa część wcześniejszych zdeklarowanych wrogów Schetyny pragmatycznie zmieniła front i go poparła. Wiele nie ryzykowali. Od początku było wiadomo, że mimo dwóch konkurentów – byłego ministra sprawiedliwości Borysa Budki oraz byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka – to on jest murowanym kandydatem do zwycięstwa.

Ostatecznie Schetyna przeciągnął na swą stronę Budkę i przekonał Siemoniaka, by się wycofał za godziwą stawkę, czyli miejsce w ścisłych władzach Platformy. Potem mógł już tylko polerować sygnet, w który całowali go kolejni szefowie regionów i prominentni posłowie.

Ale po najnowszych decyzjach personalnych widać, że Schetyna neofitom nie ufa. Wszystkie stanowiska w partii obsadza sprawdzonymi przez lata współpracownikami albo poleconymi przez nich ludźmi. We wtorek podczas obrad zarządu Platformy nowym rzecznikiem partii i klubu parlamentarnego został poseł Jan Grabiec, współpracownik szefa mazowieckiej PO Andrzeja Halickiego, jednego z najbliższych współpracowników Schetyny. Grabiec to były wiceminister administracji i cyfryzacji, a w latach 2006–2015 starosta legionowski. – Będę się starał w miarę możliwości pokazywać młode i nowe twarze PO – przekonuje Schetyna.

Tyle że inne decyzje personalne temu przeczą. Decyzją zarządu to inny bliski Schetynie polityk, szef podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz, będzie odpowiedzialny za tworzenie klubów obywatelskich. W intencji Schetyny owe kluby, działające w każdym powiecie, mają wyczuwać nastroje społeczne i przyciągać tych, którym nie podobają się rządy PiS. Problem polega na tym, że akurat Tyszkiewicz jako szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego poprowadził taką kampanię, która raziła oderwaniem od nastrojów społecznych.

Najważniejsza personalna decyzja dopiero przed Schetyną – chodzi o obsadę stanowiska sekretarza generalnego, czyli szefa partyjnych struktur. Wybory lidera PO pokazały, że kondycja owych struktur jest marna. W szczytowych czasach Platforma liczyła ok. 50 tys członków. A dziś ma ledwie 17 tys., z czego w wyborach wzięła udział połowa.

Najpoważniejszym kandydatem na sekretarza jest kolejny twardy schetynowiec Stanisław Gawłowski, przewodniczący zachodniopomorskiej PO. Schetyna przyznał, że bierze go pod uwagę. – Chcę zaproponować nie tylko sekretarza generalnego, ale też kilku jego zastępców, którzy będą odpowiedzialni za poszczególne tematy i zakresy aktywności Platformy – stwierdził. Decyzje zapadną 26 lutego podczas posiedzenia Rady Krajowej.

Grzegorz Schetyna zaczął partyjne porządki od swego domu. Choć formalnie jest w tej chwili posłem ziemi kieleckiej, to jego matecznikiem jest Dolny Śląsk, gdzie półtorej dekady temu budował Platformę Obywatelską dla Donalda Tuska.

W 2009 r. po wybuchu afery hazardowej – na Dolnym Śląsku właśnie – Tusk wypowiedział Schetynie wojnę, podejrzewając go o kontakty z szemranymi regionalnymi biznesmenami. W tej wojnie było kilka momentów symbolicznych. Ale jeden szczególny – gdy jesienią 2013 r. Schetyna został przez Tuska pozbawiony szefostwa Platformy na Dolnym Śląsku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Andrzej Duda: Zostałem zaproszony przez Donalda Trumpa do jego prywatnego mieszkania
Polityka
Michał Szczerba: Nie ma jednej afery wizowej, jest kilka afer wizowych
Polityka
Marek Kozubal: Antyrakietowa kopuła europejska, czyli nie tylko niemiecka
Polityka
Mateusz Morawiecki wystąpił na konferencji skrajnej prawicy w Brukseli
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Były minister rządu PiS krytykuje Kaczyńskiego. „Nieprzemyślane deklaracje”