Tomasz Pietryga: Byczek z teleskopową pałką, krótka refleksja

W społeczeństwie z komunistyczną spuścizną policja powinna bardzo wstrzemięźliwie używać przemocy wobec demonstrantów.

Publikacja: 24.11.2020 18:46

Tomasz Pietryga: Byczek z teleskopową pałką, krótka refleksja

Foto: Paweł Rochowicz

Od kilku dni trwa przeciąganie liny, kto zawinił: policja czy demonstranci. Bo doszło do aktów przemocy podczas demonstracji Strajku Kobiet. Każdy, kto kiedykolwiek uczestniczył w demonstracji, dobrze wie, jak trudno zapanować nad emocjami tłumu. Jak łatwo przemienia się pokojowy przemarsz w bijatykę i akty agresji. Wiedzą o tym doświadczeni organizatorzy i wiedzą dobrze policjanci.

Łatwo uzasadnić wpuszczanie tajniaków w tłum, choćby po to, aby zapobiegać ewentualnym aktom terrorystycznym czy ekscesom szaleńca. To praktyka znana i stosowana na całym świecie. Niezrozumiałe jest jednak, kiedy grupa policjantów po cywilnemu dekonspiruje się przed tłumem. Nie wtapia się w niego jako bierny uczestnik, ale wręcz staje się stroną w manifestacji, kiedy w rękach pojawiają się teleskopowe pałki. To rozbudza w tłumie gniew. Dalszy scenariusz łatwo sobie wyobrazić.

Widziałem ten scenariusz już kilkakrotnie w przeszłości. W 2014 r., gdy policjanci w kominiarkach ostentacyjnie obserwowali w bramach uczestników Marszu Niepodległości w Warszawie, od czasu do czasu agresywnie wbijając się w tłum, aby wyciągnąć któregoś z maszerujących. To budziło najpierw niezrozumienie, a finalnie agresję tłumu. Taka strategia doprowadziła do ogromnej rozróby, zakończonej użyciem kul gumowych, policji konnej i wieloma zniszczeniami na ulicach Warszawy.

Jedni mówili o prowokacjach , inni o głupocie policyjnych strategów. Tamta sytuacja bardzo przypomina tę z ostatnich dni z ulic Warszawy. Ani w jednej, ani w drugiej policjanci nie tylko nie chcieli działać w utajnieniu, ale swoją postawą i obecnością świadomie zamierzali budzić respekt tłumu. Taka musiała być odgórnie narzucona strategia.

Dziś trwa dyskusja między policjantami, dziennikarzami i ekspertami, czy policja powinna używać przemocy wobec protestujących. Przerzucanie się argumentami nie ma sensu. Policja musi zdecydowanie reagować, gdy łamane jest prawo. Użycie przemocy powinno być ostatecznością, kiedy inne środki zawiodą, a zagrożone jest bezpieczeństwo ludzi czy mienia. Trzeba ważyć również proporcje swojej interwencji, tak aby nie wywołać większych szkód.

Zamaskowane byczki z teleskopowymi pałkami zrobiły więcej szkody niż pożytku. Nie tylko popsuły wizerunek i zaufanie do policji, ale również sprowokowały wiele osób do lekceważenia czy wręcz łamania prawa. Było to działanie przeciwskuteczne.

Policja powinna zmienić strategię, wyciągnąć z ostatnich zajść lekcję, bo pójście na konfrontację z tłumem nie ma żadnego sensu. Wiem, że we Francji podczas protestów żółtych kamizelek, w Holandii czy Niemczech policja potrafi być znacznie brutalniejsza. Nie powinien być to dla nikogo wzór ani usprawiedliwienie.

Pamiętajmy, że żyjemy w społeczeństwie, które całe dekady czuło na plecach oddech zomowca goniącego z białą gumową pałką. I zawsze, bez względu na poglądy i przekonania, będziemy wrogo reagować na działania policjantów takie jak w ostatnich dniach. Niech użycie przemocy przez policję w obronie porządku będzie ostatecznością, a nie nadużywaną normą.

Od kilku dni trwa przeciąganie liny, kto zawinił: policja czy demonstranci. Bo doszło do aktów przemocy podczas demonstracji Strajku Kobiet. Każdy, kto kiedykolwiek uczestniczył w demonstracji, dobrze wie, jak trudno zapanować nad emocjami tłumu. Jak łatwo przemienia się pokojowy przemarsz w bijatykę i akty agresji. Wiedzą o tym doświadczeni organizatorzy i wiedzą dobrze policjanci.

Łatwo uzasadnić wpuszczanie tajniaków w tłum, choćby po to, aby zapobiegać ewentualnym aktom terrorystycznym czy ekscesom szaleńca. To praktyka znana i stosowana na całym świecie. Niezrozumiałe jest jednak, kiedy grupa policjantów po cywilnemu dekonspiruje się przed tłumem. Nie wtapia się w niego jako bierny uczestnik, ale wręcz staje się stroną w manifestacji, kiedy w rękach pojawiają się teleskopowe pałki. To rozbudza w tłumie gniew. Dalszy scenariusz łatwo sobie wyobrazić.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?