Naprawmy dialog społeczny w Polsce

Rada Dialogu Społecznego powinna opiniować niektóre ustawy już na etapie założeń i mieć prawo głosu wobec tzw. projektów poselskich.

Publikacja: 14.11.2019 21:00

Naprawmy dialog społeczny w Polsce

Foto: Adobe Stock

RDS jest jedynym podmiotem ustawowo regulowanego kontaktu rządzących z organizacjami społecznymi. Tryb współpracy RDS z rządem był jednak co najmniej nieefektywny, a Rada, z natury konsultacyjna, a nie decyzyjna, została sprowadzona do roli fasady.

Ostatnio było o niej głośno z powodu pozamerytorycznych działań najnowszego członka po stronie pracodawców. Jakiekolwiek były faktyczne cele tych wymian „grzeczności", próba narzucenia większości zdania mniejszości odbiła się negatywnie na postrzeganiu wszystkich organizacji pracodawców z RDS. Czy była to realizacja jakiejś misji zleconej, czy tylko szkodliwa próba zaznaczenia swej obecności, nie przysporzyło to powagi w oczach opinii publicznej i dało paliwo do zbędnych komentarzy o próbie ustawiania sobie RDS przez jakieś siły po stronie rządzących.

Objęcie przewodnictwa w RDS przez dr. Andrzeja Malinowskiego, szefa Pracodawców RP, oznacza koniec sztucznie podgrzewanej „wojny wśród pracodawców". Działania dezintegracyjne straciły sens, a osoba nowego przewodniczącego daje szansę na nowe otwarcie i zajęcie się patrzeniem do przodu. Tym bardziej warto się zastanowić, jak lokować Radę w dzisiejszej sytuacji społeczno-gospodarczej.

To przede wszystkim kwestia nowelizacji ustawy o RDS. Kilka propozycji zmian padło już w artykule „Słuchanie ludzi to jeszcze nie dialog" („Rz" z 18 października). Powszechna jest opinia, że tzw. dialog autonomiczny – związków zawodowych i organizacji pracodawców – działa dużo efektywniej niż trójstronny, toteż uchwałom strony społecznej winna być nadana ranga równa uchwałom trójstronnym tj. wspólnym z rządem. Musi zaistnieć obowiązek merytorycznej, a nie kurtuazyjnej, odpowiedzi rządu na opinie strony społecznej. Przy tym RDS winna opiniować już założenia niektórych ustaw i mieć prawo głosu wobec tzw. projektów poselskich.

Oczywiste, że nawet po takich zmianach dużo zależeć będzie od praktyki rządzenia. Konieczne jest przywrócenie standardów dobrej legislacji w procesie stanowienia prawa: przestrzeganie adekwatnego czasu na konsultacje społeczne i przygotowywanie rzetelnych ocen skutków regulacji nie tylko dla finansów państwa, ale i dla interesariuszy projektów ustaw, w tym samorządów. Liczyć należy, że nowy marszałek Sejmu ustanowi roboczy kontakt prezydium Sejmu z prezydium RDS, a Senat stanie na straży uprawnień Rady do opiniowania ustaw. Opozycja też ma swoją rolę do odegrania: pora, by pokazała, że potrafi postulaty łagodzenia podziałów materializować w konkretnych propozycjach, bez oglądania się na zdanie większości parlamentarnej.

Jednak nawet najlepsze starania strony społecznej Rady mogą nie znaleźć posłuchu u rządzących, jeżeli nie zyskają wsparcia opinii publicznej. A tu sytuacja jest zła. Opinia publiczna po prostu nie wie, czym zajmuje się RDS. O ile jej poprzedniczka, Trójstronna Komisja ds. Społeczno-Gospodarczych, miała niewielki dostęp do publicznej telewizji i radia, to teraz przedstawiciele RDS zostali praktycznie odcięci od mediów publicznych. Nie toczą żadnych debat ani nie mogą prezentować swoich stanowisk.

To fragment szerszego zjawiska kradzenia społeczeństwu mediów publicznych, co sprawia, że bardzo wielu Polaków żyje w zniekształconej, partyjno-państwowej „prawdzie" o Polsce i nie ma pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak dialog społeczny i problemach, którymi Rada stara się zajmować. Taki stosunek mediów publicznych do dialogu społecznego wymaga natychmiastowej zmiany, być może należy zagwarantować to ustawowo.

Problemów, którymi powinna się zając RDS, jest dużo. To np. usługi publiczne. Warto na serio rozpocząć w RDS dyskusję, czy próby nacjonalizacji służby zdrowia przez państwo (stało się to z ratownictwem medycznym) nie powinny zostać zastąpione np. masowym partnerstwem publiczno-prywatnym, które rozwiąże m.in. problemy pielęgniarek i lekarzy, profilaktyki, onkologii, itd.

Trwa impas płacowy w oświacie, której rządzący odmówili statusu uprzywilejowanego w dziele wstawania narodu z kolan. Oświeceniowe hasło „Takie Rzeczpospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie" nie przebija się do świadomości rządzących w dobie budowy nowych elit.

Elementarny porządek na rynku pracy należy zacząć od przyjęcia nowego kodeksu pracy, a nie od nowych obciążeń dla przedsiębiorców i składek dla zatrudnionych.

Wszystkich – rządzących i rządzonych, ludność i przedsiębiorców – dotknie brak spójnej polityki energetycznej, zastępowanej zaklęciami o czarnym złocie. I żadne połajanki Ministerstwa Rozwoju o niewdzięczność przedsiębiorców nie zmienią obecnego dreptania w obszarach społecznych i gospodarczych małymi, propagandowo rozdmuchanymi, kroczkami. RDS może mieć swój wkład do dużych kroków i wielkiej zmiany.

Jest w tym pozytywistycznym programie jeden problem – pieniądze. Większość organizacji społecznych, nawet tych reprezentatywnych, jest zbyt słaba finansowo, by podołać kosztom pracy eksperckiej na odpowiednim poziomie. Finansowanie powinny jednak uzyskać nie organizacje, lecz właśnie RDS – na rzecz zespołów problemowych, do których organizacje społeczne i rząd delegują ekspertów, osobno płatnych. To oznacza, że ciężar pracy Rady należy przenieść do owych zespołów, a posiedzenia plenarne winne jedynie zatwierdzać lub dać forum dla zdań odrębnych wobec uchwał wypracowywanych w zespołach. W tej sytuacji wielkiego znaczenia nabierają prace prezydium RDS, na które spada konieczność dobrego ich prowadzenia. Są one bowiem ważniejsze niż opiniowanie budżetu i poziomu płacy minimalnej, bo tu i tak rząd podejmuje decyzje bez konsultacji.

Proponuję zabrać się do pracy, rozpoczynając od reformy RDS.

Dr Wojciech Warski jest przedsiębiorcą, w latach 2011–2019 był wiceprzewodniczącym Komisji Trójstronnej i RDS

RDS jest jedynym podmiotem ustawowo regulowanego kontaktu rządzących z organizacjami społecznymi. Tryb współpracy RDS z rządem był jednak co najmniej nieefektywny, a Rada, z natury konsultacyjna, a nie decyzyjna, została sprowadzona do roli fasady.

Ostatnio było o niej głośno z powodu pozamerytorycznych działań najnowszego członka po stronie pracodawców. Jakiekolwiek były faktyczne cele tych wymian „grzeczności", próba narzucenia większości zdania mniejszości odbiła się negatywnie na postrzeganiu wszystkich organizacji pracodawców z RDS. Czy była to realizacja jakiejś misji zleconej, czy tylko szkodliwa próba zaznaczenia swej obecności, nie przysporzyło to powagi w oczach opinii publicznej i dało paliwo do zbędnych komentarzy o próbie ustawiania sobie RDS przez jakieś siły po stronie rządzących.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację