To już standard. Najnowsza propozycja zmian w ustawie o TK nie była sygnalizowana. W środę po południu została zgłoszona do laski marszałkowskiej. Składając go, PiS chce zneutralizować następny konflikt, który może wybuchnąć już za kilka tygodni. Chodzi o wybór nowego prezesa TK, po tym, jak 19 grudnia skończy się kadencja prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.
Do pierwszego starcia w tej sprawie doszło w zeszłym tygodniu, kiedy Zgromadzeniu Ogólnemu TK nie udało się ustalić nowego regulaminu wyborów. Kontrowersje budziła kwestia niedopuszczenia do udziału w Zgromadzeniu trójki sędziów TK wybranych w tej kadencji przez PiS, których status kwestionuje prof. Rzepliński.
Nie spodobały się też PiS pomysły obecnych sędziów TK na nowy regulamin wyboru. Chodziło o to, aby kandydatami na prezesa mogli zostać wyłącznie sędziowie, którzy uzyskali poparcie większości członków TK, i tylko oni mogliby być przedstawieni prezydentowi, by dokonał nominacji (ustawa mówi obecnie o trzech kandydatach). Oznaczałoby to, że zdominowane przez sędziów rekomendowanych przez PO Zgromadzenie Ogólne TK łatwo wyeliminowałoby tych wybranych przez PiS.
Projektowana ustawa diametralnie zmienia ten stan rzeczy. Po pierwsze przesuwa termin wyboru nowego prezesa. Dziś ustawa o TK z 22 lipca mówi, iż obrady ZO w tej sprawie zwołuje się "między 30. a 15. dniem" przed upływem kadencji prezesa. Kadencja prezesa Rzeplińskiego kończy się 19 grudnia.
Przepisy projektu mówią natomiast, że ZO przedstawia prezydentowi kandydatów na prezesa Trybunału w terminie miesiąca od dnia odejścia dotychczasowego. Eliminuje to prof. Rzeplińskiego z jakiegokolwiek wpływu na wybór następcy. Co więcej zgodnie z projektem od dnia wakatu na stanowisku prezesa TK do powołania jego następcy pracami Trybunału pokieruje sędzia "posiadający najdłuższy, liczony łącznie, staż pracy w sądownictwie (TK, i powszechnym). Wiele wskazuje na to, że jeżeli nowela wejdzie w życie będzie nim wybrana z rekomendacji PiS, w tej kadencji – sędzia Julia Przyłębska.