Teraz do walki mają być zaangażowani m.in. doradcy podatkowi i prawnicy, by informować skarbówkę o strategiach optymalizacji podatkowych. Niestety, nie wiadomo, o czym konkretnie mają pisać w swoich raportach. Nie wiadomo też, kiedy taka informacja ma trafić do fiskusa. Czy przed przygotowywaniem określonych rozwiązań, czy może w jakimś konkretnym momencie, kiedy optymalizacja daje określone efekty fiskalne? Czy doradcy mają przedstawiać raport o swoich pomysłach na obciążenia podatkowe? Czy w końcu skarbówka będzie oceniać, czy taka, a nie inna optymalizacja jest możliwa, i cenzurować część pracy doradców podatkowych? To tylko niektóre pytania, jakie mogą się pojawić w związku z nowym pomysłem Ministerstwa Finansów.

Widać więc, że prawnicy i doradcy podatkowi mogą mieć problemy z wypełnianiem nowych obowiązków. A przy tym stracić zaufanie przedsiębiorców. Nie po to przecież idą oni do specjalistów, żeby ci informowali skarbówkę o przygotowywanych dla nich optymalizacjach. Służą one często nie przekrętom, ale dopuszczalnym przez prawo oszczędnościom, które można przeznaczyć na inwestycję i rozwój przedsiębiorstwa.

Może również dziwić planowanie nowych obowiązków informacyjnych, skoro rząd cały czas podkreśla, że uszczelnienia systemu podatkowego działają dobrze, co potwierdzają rosnące wpływy, chociażby z VAT i akcyzy. Tymczasem przygotowywane przepisy mogą utrudnić życie przedsiębiorcom. Czy nie świadczą wreszcie o nadmiernej podejrzliwości fiskusa, który przykręca śrubę tam, gdzie nie jest to absolutnie konieczne? Powstaje wrażenie, że nieustająco niezbędne są nowe pomysły na kolejne przepisy. A przecież wystarczy zaakceptować efekty już wprowadzonych rozwiązań i pilnować ich właściwego stosowania, by w ten sposób chronić interesy fiskalne państwa i uczciwych przedsiębiorców.