Wszystkie pieniądze, jakie zgromadzili, nie wystarczą do tego, by pokryć straty wywołane przez szalejący ciągle wzrost cen. O twarde dowody nietrudno: pewien nasz polityk, lecąc samolotem nad Słowacją, zauważył, że pali się tam mało świateł, co świadczy o tym, że Słowaków nie stać już nawet na prąd (a nie o tym, że w rejonach górskich jest mniej miejscowości niż na nizinach). Ale na szczęście nic nie trwa wiecznie. Bo przecież dla większości Polaków – a zwłaszcza naszych głęboko wyedukowanych i przepełnionych troską o przyszłość kraju polityków – jasne jest, że strefa euro już wkrótce się całkowicie rozpadnie. Te prognozy budzą szacunek swoją konsekwencją: rychły rozpad strefy euro wieszczony jest nieprzerwanie od dekady, a proroków nie jest w stanie zmylić fakt, że żaden rozpad jak do tej pory nie miał miejsca.

Wiadomo jednak, że brukselskie elity sięgną po każdy instrument, byle tylko nie pozwolić, by prawda o euro wyszła na jaw. Jednym z nich jest złośliwe wypytywanie mieszkańców poszczególnych krajów, co myślą o europejskiej walucie. Ostatnio opublikowane wyniki (Eurobarometer nr 91) są przykładem tego, jak bardzo można manipulować ludźmi i zmuszać ich do odpowiedzi niezgodnej z prawdą.

Biedni mieszkańcy strefy euro! W przeprowadzonym w czerwcu tego roku badaniu aż 76 proc. ogłupionych brukselską propagandą ludzi zadeklarowało, że jest zadowolonych z używania wspólnej waluty (niezadowolonych z euro było 18 proc., reszta nie miała zdania). Jest to najwyższy wynik w historii, a liczba zadowolonych systematycznie wzrasta od czasów greckiego kryzysu (wtedy osiągnęła dno – tylko 62 proc.). Z faktu posiadania euro zadowolona jest większość ludności we wszystkich krajach, które są dziś w strefie euro (od 65 proc. zadowolonych we Włoszech, do 88 proc. na Słowenii). Zadowolona jest nawet zdecydowana większość Włochów, Greków, Hiszpanów i Portugalczyków (odpowiednio 65 proc., 70 proc., 82 proc. i 85 proc. poparcia), choć kraje te znajdują się ciągle w trudnej sytuacji gospodarczej. Cieszą się dziś z euro Niemcy (81 proc.), choć stale powtarzają bajki o „podwojeniu się cen", i narzekają na konieczność ratowania rozrzutnych krajów Południa. Cieszą się kraje bałtyckie, dla których euro oznacza przede wszystkim większe bezpieczeństwo (74 proc. zadowolonych na Litwie, 80 proc. na Łotwie, 85 proc. w Estonii). Zadowolonych jest 77 proc. Słowaków, choćby z powodu poczucia wyższości wobec tkwiących przy swojej koronie Czechów. No i oczywiście lider rankingu zadowolenia, Słowenia (88 proc.).

Poniżej 50 proc. poparcia dla euro odnotowuje się tylko w siedmiu krajach, które wspólnej waluty nie używają (w tym w Polsce – 35 proc. za, 55 proc. przeciw). Wygląda więc na to, że powszechnie znane i dyskutowane wady euro widoczne są tylko z zewnątrz. Natomiast jak już jakiś kraj euro u siebie wprowadzi, ludzie najwyraźniej ślepną i oczywistych wad nie dostrzegają. To bardzo ważne spostrzeżenie, bo oznacza kolejny argument przeciw euro, tym razem natury medycznej. Chcesz zachować sokoli wzrok – głosuj przeciwko euro!