Paweł Judek: Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wciąż jest wyrokiem

Nawet gdyby istotnie wydano wyrok w niewłaściwym składzie czy z naruszeniem kolejności rozpoznawania spraw, jego istnienie nie budzi żadnych wątpliwości – przekonuje prawnik.

Publikacja: 22.04.2016 09:16

Paweł Judek: Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wciąż jest wyrokiem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Z mocy konstytucji wyroki Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne i nie podlegają niczyjej weryfikacji. Prezes Rady Ministrów ma obowiązek ogłosić każdy wyrok, nawet taki, co do którego jest przekonana, że został wydany z naruszeniem prawa.

Prof. Andrzej Dziadzio w artykule pt. „Czy premier Beata Szydło powinna opublikować wyrok TK z 9 marca 2016 r." opublikowanym w „Rzeczpospolitej" z 22 marca 2016 r. stanął na stanowisku, iż prezes Rady Ministrów ma prawo kontroli formalnoprawnej wyroków przekazanych jej do publikacji przez prezesa TK. Prof. Dziadzio stawia jednocześnie tezę, że warunkiem ważności wyroku jest wydanie go we właściwym składzie, zgodnie ze swoją kompetencją i przy zastosowaniu właściwej procedury. Z całego artykułu zdaje się zaś wynikać pogląd, iż wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. orzeczeniem nie jest właśnie z uwagi na naruszenie reguł postępowania. Podobne stanowisko zaprezentował prof. Romuald Kmiecik w artykule pt. „Błąd Trybunału Konstytucyjnego" opublikowanym w „Rzeczpospolitej" z 26 marca 2016 r., sugerując, iż orzeczenie wydane bez podstawy prawnej i w niewłaściwym składzie jest nieważne z mocy prawa i niewiele różni się od wyroku nieistniejącego.

Z powyższym stanowiskiem nie sposób się zgodzić. Prof. Dziadzio i prof. Kmiecik sformułowali tezę, która nie znajduje oparcia w przepisach prawa odnoszących się do orzeczeń wydawanych przez Trybunał Konstytucyjny. Co charakterystyczne, w obu artykułach nie przywołano jakichkolwiek norm prawnych na poparcie twierdzenia, iż wyrok wydany niezgodnie z procedurą jest nieważny.

Naruszenia procedury przez Trybunał w wypowiedziach krytyków orzeczenia sprowadzają się do naruszenia ustawy o TK poprzez wydanie orzeczenia w składzie 12-, a nie 13-osobowym, a także do nieuwzględnienia przepisu nakazującego rozpoznawanie spraw w kolejności wpływu. Z pewnością nie może być natomiast mowy o naruszeniu normy określającej, jaką większością Trybunał wydaje swoje orzeczenia, gdyż wyrok zapadł większością 10 do 2, więc również przy zastosowaniu rygoru większości dwóch trzecich głosów orzeczenie byłoby wydane. W niniejszym artykule pomijam jednak kwestię, czy Trybunał miał prawo rozpoznać wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją ustawy nowelizującej ustawę o TK, czy też powinien był ją pominąć (w mojej ocenie zresztą zagadnienie to w sposób wystarczająco przekonujący omówiono w uzasadnieniu wyroku TK). Nawet gdyby bowiem zarzuty wobec wyroku Trybunału były słuszne – choć w mojej ocenie nie są – to i tak nie miałoby to żadnego wpływu na obowiązek prezesa Rady Ministrów opublikowania orzeczenia.

Brak racjonalnych argumentów

Autorzy, formułując tezę o nieważności orzeczenia wydanego z naruszeniem procedury, zdają się całkowicie pomijać przepisy regulujące wydawanie wyroków przez Trybunał Konstytucyjny. Sama ustawa o TK nie określa, jakie są składniki orzeczeń i jakie są zasady ich ogłaszania. W tym zakresie art. 74 ustawy o TK odsyła do przepisów kodeksu postępowania cywilnego. Ten zaś w ogóle nie posługuje się pojęciem „nieważnego wyroku", a wyłącznie pojęciem „nieważności postępowania". Istotnie, niektóre kwalifikowane naruszenia procedury mogą prowadzić do stwierdzenia nieważności postępowania. Do takich naruszeń nie można jednak zaliczyć naruszenia przepisu o kolejności rozpoznawania spraw, więc ten zarzut wobec wyroku Trybunału nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Jest to przepis o charakterze instrukcyjnym, za którego przekroczenie nie grozi żadna sankcja. Podstawą do stwierdzenia nieważności postępowania może być natomiast zgodnie z art. 379 pkt 4 k.p.c. m.in. przypadek rozpoznania sprawy w niewłaściwym składzie.

Czy jednak samo rozpoznanie sprawy w niewłaściwym składzie – jak podnosi prof. Dziadzio – powoduje, że wyrok jest z mocy prawa nieważny? W żadnym razie. Zgodnie z art. 386 § 2 k.p.c. w razie stwierdzenia nieważności postępowania sąd II instancji uchyla zaskarżony wyrok, znosi postępowanie w zakresie dotkniętym nieważnością i przekazuje sprawę sądowi I instancji do ponownego rozpoznania. Podstawowym warunkiem uchylenia wyroku wydanego w postępowaniu dotkniętym nieważnością jest zatem jego zaskarżenie apelacją i wyłącznie sąd II instancji może taki wyrok uchylić. Jeśli jednak apelacja od takiego wyroku nie zostanie złożona, wyrok funkcjonuje w obrocie prawnym i może być egzekwowany, mimo że został wydany w niewłaściwym składzie.

Z uwagi jednak na brzmienie art. 190 ust. 1 konstytucji wyroki wydawane przez Trybunał są ostateczne i nie podlegają zaskarżeniu. Oznacza to, że nawet jeśli wydane zostały w niewłaściwym składzie, to nie ma żadnego organu, który mógłbym stwierdzić nieważność postępowania i uchylić wyrok Trybunału. W konsekwencji również taki wyrok podlega obowiązkowemu opublikowaniu we właściwym dzienniku urzędowym przez prezesa Rady Ministrów, a ten nie ma prawa weryfikować prawidłowości procedury, która prowadziła do jego wydania. Podobnie nie sposób sobie wyobrazić, by komornik, który otrzymuje do egzekucji wyrok z nadaną klauzulą wykonalności, stwierdzał, że w jego ocenie skład, wydający wyrok jest niewłaściwy, w związku z czym odmawia on jego wykonania. Do jego obowiązków należy bowiem wykonanie orzeczenia, a nie jego ocena.

Wszystkie elementy układanki

W wypowiedziach dotyczących wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. przewijają się czasami twierdzenia, że w świetle naruszenia przez Trybunał ustawy o TK wspomniany wyrok w ogóle nie jest wyrokiem. Taką tezę zdaje się również podzielać prof. Dziadzio i prof. Kmiecik.

Ponieważ, jak wspomniano powyżej, do wyroków TK zastosowanie mają odpowiednio przepisy kodeksu postępowania cywilnego, warto przywołać wypracowaną na gruncie tego kodeksu koncepcję wyroków nieistniejących (sententia non existens). Jak wskazał Sąd Najwyższy m.in. w postanowieniu z 17 listopada 2005 r. (sygn. I CK 298/05), do kategorii wyroków nieistniejących w sensie prawnoprocesowym zalicza się na ogół tylko takie wyroki, „które wydane zostały przez osoby nieuprawnione (niebędące sędziami), wydane bez żadnego postępowania (w nieistniejących postępowaniach) i wyroki nieposiadające elementów, które według ustawy powinien posiadać wyrok (np. niezawierające żadnego rozstrzygnięcia lub których sentencji skład sądu nie podpisał". Żaden z powyższych przypadków nie odnosi się do wyroku wydanego przez Trybunał Konstytucyjny 9 marca 2016 r. Wyrok został wydany przez sędziów, po przeprowadzeniu postępowania, a sentencja wyroku została podpisana. Nawet więc gdyby istotnie wydano wyrok w niewłaściwym składzie czy z naruszeniem kolejności rozpoznawania spraw, istnienie wyroku nie może budzić żadnych wątpliwości.

Bez odwołania

Prof. Dziadzio w swoim artykule wskazuje, iż brak możliwości weryfikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego oznaczałby wyłączenie tego organu spod zasad współczesnego państwa prawa. Takie stanowisko zdaje się całkowicie nie uwzględniać istoty orzeczeń najwyższych organów sądowych, jaką jest właśnie ostateczność i brak możliwości zaskarżenia. Regulacja art. 190 ust. 1 Konstytucji przesądza o tym, że wyroki Trybunału nie mogą być kontrolowane przez nikogo, nawet jeśli są błędne. Nie jest to jednak nic wyjątkowego, bo i wyroki Sądy Najwyższego co do zasady nie mogą być podważone, a z brzmienia art. 4241a k.p.c. wynika jasno, że w odniesieniu do takich wyroków nie jest dopuszczalne badanie ich zgodności z prawem. Podobnie jest jednak również w wypadku ostatecznych wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zawsze jest instancja, od której orzeczeń odwołanie nie przysługuje. Nie oznacza to jednak, by dany sąd czy Trybunał był wyłączony spod ogólnej zasady działania na podstawie przepisów prawa. Sędziowie wciąż mogą za naruszenia prawa ponosić odpowiedzialność dyscyplinarną. Same orzeczenia najwyższych organów sądowych weryfikacji jednak co do zasady nie podlegają.

Z powyższych względów brak jest jakichkolwiek podstaw do kwestionowania ważności wyroku wydanego przez Trybunał Konstytucyjny 9 marca 2016 r. i winien być on niezwłocznie opublikowany we właściwym dzienniku urzędowym.

Autor jest radcą prawnym, partnerem w poznańskiej kancelarii Działyński i Judek

Z mocy konstytucji wyroki Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne i nie podlegają niczyjej weryfikacji. Prezes Rady Ministrów ma obowiązek ogłosić każdy wyrok, nawet taki, co do którego jest przekonana, że został wydany z naruszeniem prawa.

Prof. Andrzej Dziadzio w artykule pt. „Czy premier Beata Szydło powinna opublikować wyrok TK z 9 marca 2016 r." opublikowanym w „Rzeczpospolitej" z 22 marca 2016 r. stanął na stanowisku, iż prezes Rady Ministrów ma prawo kontroli formalnoprawnej wyroków przekazanych jej do publikacji przez prezesa TK. Prof. Dziadzio stawia jednocześnie tezę, że warunkiem ważności wyroku jest wydanie go we właściwym składzie, zgodnie ze swoją kompetencją i przy zastosowaniu właściwej procedury. Z całego artykułu zdaje się zaś wynikać pogląd, iż wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. orzeczeniem nie jest właśnie z uwagi na naruszenie reguł postępowania. Podobne stanowisko zaprezentował prof. Romuald Kmiecik w artykule pt. „Błąd Trybunału Konstytucyjnego" opublikowanym w „Rzeczpospolitej" z 26 marca 2016 r., sugerując, iż orzeczenie wydane bez podstawy prawnej i w niewłaściwym składzie jest nieważne z mocy prawa i niewiele różni się od wyroku nieistniejącego.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?