Nie ma państwa bez urzędnika - Grzegorz Makowski o kondycji służby cywilnej

Dalsza degradacja służby cywilnej obniża zdolność do realizacji rządowych programów i stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.

Publikacja: 28.03.2019 07:06

Nie ma państwa bez urzędnika - Grzegorz Makowski o kondycji służby cywilnej

Foto: 123RF

Z końcem marca opinia publiczna, jak co roku, musi zostać poinformowana o stanie służby cywilnej. Nie brzmi to jak news, nieprawdaż? Zwłaszcza w kontekście rozkręcającej się kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, w której padają obietnice nowych programów socjalnych. Ktoś jednak te programy nie tylko musi ogłosić, ale też ubrać w przepisy prawa, uruchomić, koordynować, nadzorować.

Tym zajmuje się służba cywilna, która zgodnie z art. 153 Konstytucji RP zapewnia profesjonalne i neutralne politycznie wykonywanie zadań państwa w urzędach administracji rządowej. Jest to korpus blisko 120 tys. urzędników i pracowników obsługujących prawie 2,5 tys. różnych instytucji – ministerstw, urzędów wojewódzkich, izb skarbowych, komend policji i rozmaitych urzędów państwowych.

Czytaj też:

Służba cywilna: Jak są obsadzane stanowiska urzędnicze? Kiedy nie ma konkursu?

Nieprecyzyjne klauzule utrudniają ocenę urzędników służby cywilnej

Kryzys się pogłębia

Kondycja służby cywilnej systematycznie się pogarsza. Składa się na to wiele czynników – zaszłości historyczne, zamrożone od lat płace, słaba organizacja i zarządzanie, a przede wszystkim pogłębiające się upartyjnienie. Po ostatniej nowelizacji ustawy o służbie cywilnej, którą w 2016 r. uchwalił obóz prawicy, wszystkie najwyższe stanowiska (od dyrektora generalnego po dyrektora departamentu) są obsadzane z klucza partyjnego. To zniechęca do pracy w służbie cywilnej. Odchodzą najbardziej doświadczeni pracownicy. Nie pomaga też wzrost atrakcyjności pracy w sektorze prywatnym.

Pokłosiem złej kondycji służby cywilnej są np. przeciągające się przetargi na istotne dla państwa inwestycje albo głośne skandale, jak choćby wprowadzanie na rynek (także unijny) mięsa chorych zwierząt (wszak nadzór weterynaryjny, cierpiący na brak specjalistów, to także służba cywilna). Dalsza degradacja służby cywilnej obniża zdolność do realizacji rządowych programów i najzwyczajniej w świecie stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.

Sama wymiana kadr nie pomoże

Jeśli kryzys w służbie cywilnej będzie się pogłębiać, to ktokolwiek obejmie władzę po jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu, będzie mieć problem z realizacją politycznych obietnic. Opozycja, jeśli miałaby wygrać, stanie przed problemem podwójnym.

Nie da się bowiem uniknąć kolejnej karuzeli na najwyższych stanowiskach urzędniczych. Nowelizacja ustawy o służbie cywilnej z 2016 r., znosząca otwarty, konkurencyjny nabór na najwyższe stanowiska w służbie cywilnej, jest niekonstytucyjna. Osoby, które objęły stanowiska na mocy niekonstytucyjnych przepisów, nie powinny na nich pozostawać. W tej sytuacji można skorzystać z niekonstytucyjnych przepisów stworzonych przez PiS i wymienić kadry. Byłoby to jednak wejście w brudne buty swoich poprzedników. Można też, co byłoby nieco bardziej eleganckie, wzorem prawicy przyjąć nowelizację ustawy o służbie cywilnej, pozwalającą na „hurtowe" zwolnienia. Potem przeprowadzić rekrutację na podstawie przepisów zgodnych już z konstytucją.

Jeśli obecna opozycja chciałaby naprawdę naprawić służbę cywilną, to nie może po prostu poprzestać ani zacząć od kolejnej kadrowej karuzeli. Już teraz musi zaprezentować sensowną propozycję reformy.

Kierunki reformy

Niezbędne jest ujednolicenie przepisów dotyczących całej administracji centralnej, nie tylko służby cywilnej. Dziś obowiązuje kilkanaście aktów prawnych, na czele z ustawą z 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych, która już dawno powinna być uchylona. Wyłączają one zastosowanie przepisów ustawy o służbie cywilnej dla wielu kategorii urzędników i pracowników tego szczebla administracji (np. pracowników Narodowego Funduszu Zdrowia). Przy tym rozdrobnieniu trudno mówić, że realizowany jest art. 153 konstytucji.

Trzeba przywrócić formułę otwartego, przejrzystego i opierającego się na kompetencjach naboru na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. I powinna ona być powszechnie znana, zanim pójdzie w ruch karuzela kadrowa. Konkursy były już testowane kilkakrotnie i zawsze okazywały się ułomne w obliczu dążeń do polityzacji służby cywilnej. Warto zatem pomyśleć o powrocie do koncepcji państwowego zasobu kadrowego (PZK), który ma elementy konkurencyjności, ale jednocześnie daje politykom nieco więcej swobody w doborze kadr urzędniczych. Przy czym nie chodzi o powrót do PZK z 2006, gdy PiS po raz pierwszy był u władzy. Sensowny PZK musi się opierać na klarownie zdefiniowanych kryteriach kompetencyjnych, przejrzystych procedurach i kontroli społecznej – nie tak jak to było za pierwszych rządów PiS.

Konieczna jest poprawa organizacji i zarządzania służbą cywilną. Palącym problemem jest wysokość wynagrodzeń. Byłoby jednak źle, gdyby reforma polegała jedynie na dosypaniu pieniędzy. Wynagrodzenia w służbie cywilnej powinny zostać podniesione, ale w pakiecie. W nim natomiast powinny znaleźć się rozwiązania zmuszające do zarządzania służbą cywilną poprzez cele i rezultaty. Na przykład ścisłe powiązanie systemu ocen okresowych i  premii ze wskaźnikami realizacji konkretnych zadań oraz zdolnością do podejmowania współpracy między różnymi instytucjami, zminimalizowanie możliwości przyznawania uznaniowych nagród i stworzenie przestrzeni dla obywateli, którzy też powinni mieć możliwość oceny pracy urzędników.

Niezbędne jest odejście od pionowego modelu „kariery" w służbie cywilnej, na rzecz horyzontalnego modelu „stanowiska". Przykładem konkretnych rozwiązań może być sformułowana niegdyś przez Stowarzyszenie Absolwentów KSAP propozycja kadencyjności na najwyższych stanowiskach urzędniczych. Konieczne jest przywiązywanie większej wagi do zarządzania etycznego.

To zaledwie zarys zmian. Służbę cywilną trzeba zmienić, ale pierwszym kamieniem milowym powinno być ogłoszenie planu reformy. Czy któraś z partii go ma?

Autor jest ekspertem forum Idei w Fundacji im. Stefana Batorego

Z końcem marca opinia publiczna, jak co roku, musi zostać poinformowana o stanie służby cywilnej. Nie brzmi to jak news, nieprawdaż? Zwłaszcza w kontekście rozkręcającej się kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, w której padają obietnice nowych programów socjalnych. Ktoś jednak te programy nie tylko musi ogłosić, ale też ubrać w przepisy prawa, uruchomić, koordynować, nadzorować.

Tym zajmuje się służba cywilna, która zgodnie z art. 153 Konstytucji RP zapewnia profesjonalne i neutralne politycznie wykonywanie zadań państwa w urzędach administracji rządowej. Jest to korpus blisko 120 tys. urzędników i pracowników obsługujących prawie 2,5 tys. różnych instytucji – ministerstw, urzędów wojewódzkich, izb skarbowych, komend policji i rozmaitych urzędów państwowych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?