Bohater trzech narodów. Ryszard Siwiec 1909 – 1968

49 lat temu, 8 września 1968 roku, Ryszard Siwiec w dramatycznym proteście przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację dokonał aktu samospalenia. (Przypominamy tekst z marca 2009)

Aktualizacja: 08.09.2017 12:16 Publikacja: 08.09.2017 01:01

Bohater trzech narodów. Ryszard Siwiec 1909 – 1968

Foto: Wikipedia

W młodości mieszkał we Lwowie. Tam ukończył gimnazjum i studia filozoficzne na Uniwersytecie Jana Kazimierza. W czasie wojny walczył w Armii Krajowej.

W PRL proponowano mu stanowisko nauczyciela. Odmówił, by nie przykładać ręki do komunistycznej indoktrynacji uczniów. Choć miał na utrzymaniu żonę i piątkę dzieci, poprzestał na etacie księgowego. Ponieważ przed nim, jako byłym AK-owcem, wiele dróg zawodowego awansu było zamkniętych, dorabiał do skromnej pensji, hodując kury i zajmując się ogrodnictwem.

Nie potrafił pogodzić się z podporządkowaniem Polski Sowietom. Latami tworzył antykomunistyczne ulotki, które podpisywał pseudonimem Jan Polak. Niezadowolony ze skutków swojej działalności doszedł do przekonania, że sumienia rodaków może obudzić jedynie radykalny czyn. Impulsem stała się dla niego inwazja Związku Sowieckiego na Czechosłowację w 1968 roku, w której wzięło udział wojsko PRL.

8 września w czasie uroczystych dożynek na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Wcześniej w tłum rzucił ulotki. Krzyczał: „Protestuję” oraz „Niech żyje wolna Polska”, i nie pozwalał gasić płomieni. Imprezy nie przerwano. Cztery dni później Siwiec zmarł w szpitalu. Miał poparzone 85 procent powierzchni ciała.

Przed śmiercią nagrał apel, w którym mówił: „Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się!”.

Do żony wysłał list pożegnalny, który przechwyciła SB. Maria Siwiec dostała go dopiero w 1990 roku. Samobójczy protest Siwca, który o pół roku wyprzedził głośne samospalenie czeskiego studenta Jana Palacha, został całkowicie przemilczany. Choć na stadionie było ponad 100 tysięcy ludzi, w tym przedstawiciele komunistycznych władz, dziennikarze i kamery telewizyjne, o jego śmierci wiedzieli nieliczni, a SB rozpuszczała o nim plotki, przedstawiając go jako alkoholika i szaleńca.

O proteście Siwca Polacy dowiedzieli się dopiero w 1991 roku, dzięki filmowi „Usłyszcie mój krzyk” Macieja Drygasa. W 2003 roku Siwiec pośmiertnie został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (rodzina odmówiła przyjęcia odznaczenia od prezydenta Kwaśniewskiego).

Otrzymał też najwyższe odznaczenia państwowe Czech i Słowacji.W piątek Sejm RP uczcił pamięć Siwca, nazywając go bohaterem trzech narodów, wiernego dewizie polskich powstańców i żołnierzy „za naszą i waszą wolność”.

W młodości mieszkał we Lwowie. Tam ukończył gimnazjum i studia filozoficzne na Uniwersytecie Jana Kazimierza. W czasie wojny walczył w Armii Krajowej.

W PRL proponowano mu stanowisko nauczyciela. Odmówił, by nie przykładać ręki do komunistycznej indoktrynacji uczniów. Choć miał na utrzymaniu żonę i piątkę dzieci, poprzestał na etacie księgowego. Ponieważ przed nim, jako byłym AK-owcem, wiele dróg zawodowego awansu było zamkniętych, dorabiał do skromnej pensji, hodując kury i zajmując się ogrodnictwem.

Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny