Niech polityka da spokój gospodarce

Paternalizm państwowy zawsze ograniczał wolność, bezpieczeństwo i zaangażowanie – pisze prezes Business Centre Club.

Publikacja: 24.01.2017 18:36

W ubiegłym roku papież Franciszek zdefiniował pojęcie „przedsiębiorcy sprawiedliwi". – To ludzie – powiedział – którzy inwestują i ryzykują swoje pomysły i pieniądze, by wciągnąć innych do działania. Zapewniają dochody tym, którzy często nie mają co jeść ani gdzie mieszkać; przezwyciężają skutki kryzysu.

W Polsce 2 mln przedsiębiorców co roku inwestuje ponad 130 mld zł, angażując 6 mln osób, dwa razy więcej niż sektor publiczny. W ubiegłym roku stworzyli 500 tys. miejsc pracy, a w tym zapłacą dodatkowo 2,6 mld zł za podniesienie płacy minimalnej. Tworzą już 85 proc. PKB, odprowadzając rocznie 260 mld zł podatków do kasy państwa.

– Sytuacje kryzysowe – wskazał papież – są ciężką próbą dla przedsiębiorców i ich nadziei. Nie można zostawić ich w potrzebie.

Nadzieje i potrzeby ludzi polskiej gospodarki ulokowane są w umocnieniu przez rząd ich poczucia bezpieczeństwa, wolności gospodarowania i godności. To normy systemu rynkowego. System rynkowy jest systemem pełnym wad. Ale lepszego ludzkość nie wymyśliła.

Ten system wyzwolił energię społeczną i zapewnił Polsce w 2007 r. najwyższy na świecie 7-proc. wzrost gospodarczy. W ciągu 25 lat nasz PKB wzrósł czterokrotnie, a eksport 10-krotnie. Według OECD Polska dokonała imponującego skoku w podniesieniu jakości życia obywateli. 25 lat temu produkowaliśmy tylko 15 proc. tego, co przypadało na jednego Amerykanina. Dziś to 45 proc.

Spadek inwestycji

Swoje nadzieje i potrzeby przedsiębiorcy wiążą z „Planem na rzecz odpowiedzialnego rozwoju". Lecz 40-proc. spadek inwestycji w sektorze publicznym stawia znak zapytania nad zakresem i formą udziału państwa w gospodarce. Paternalizm państwowy zawsze ograniczał wolność, bezpieczeństwo i zaangażowanie. Pochylmy się nad tym faktem.

Business Centre Club (BCC) podziela troskę rządu o większe oszczędności i inwestycje krajowe. Dają pracę i pensje. Muszą więc niepokoić decyzje powiększające konsumpcję ich kosztem. Państwowy program 500+ przyniósł rodzicom korzyści. Ale spowodował też rezygnację z pracy 144 tys. osób na rzecz zasiłku. Firmy poszukują dziś pracowników. Lecz ustawa obniżająca wiek emerytalny zmniejszy ich dopływ na rynek. Potężnie wzrośnie obciążenie budżetu.

Nasz wielki rodak Karol Wojtyła w encyklice „Centesimus annus" napisał: „Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkiej energii, biurokrację, a nie troskę o służbę człowiekowi". Pochylmy się nad tym. W konstytucji biznesu widzimy uznanie Ministerstwa Rozwoju dla roli prywatnego przedsiębiorcy. Konstytucja wprowadza zasadę domniemania jego uczciwości, rozstrzygania wątpliwości na korzyść pracodawcy, uprzedzania o kontrolach. Ale dalej istnieje solidarna odpowiedzialność kupującego i sprzedającego, blokowanie zwrotu VAT czy projekty przejmowania przez państwo firm zaledwie podejrzanych o nadużycia.

Nieprecyzyjne polskie prawo

Przestępcom należy zabierać majątki! Kontrole i walka z szarą strefą są niezbędne. BCC współpracuje z Ministerstwem Finansów, które odnosi w tej walce sukcesy. Ale polskie prawo jest bardzo nieprecyzyjne. To rezultat pospiesznego jego stanowienia przez Sejm.

Biurokracja jest władzą absolutną. Ludzie są omylni. I dochodzi do karania niewinnych firm. Zdecydowanie oponujemy przeciwko pochopnemu uchwalaniu ustaw. BCC przedłoży rządowi propozycje uzupełnień konstytucji biznesu.

Rząd wykazał odwagę, wycofując się z kilku obietnic wyborczych: kwoty wolnej od podatku czy z jednolitej daniny. A także roztropność, przekazując 75 proc. pieniędzy OFE do towarzystw inwestycyjnych oraz zastępując nacjonalizację banków ich polonizacją. To dobry prognostyk dla otwarcia na nowe propozycje.

Większość transakcji polski biznes przeprowadza w walucie europejskiej. Już choćby z tego względu nieobojętny jest pracodawcom los Unii i strefy euro. Siła każdego unijnego państwa tkwi w jedności demokratycznej UE. Demokracja jest wadliwym systemem, ale lepszego nie wymyślono. W proteście przeciwko centralizmowi i brukselskiej biurokracji część Europejczyków ucieka w populizm, nacjonalizm i narodowe uprzedzenia. To światowy zakręt.

Być może sytuacja dojrzała, aby zastępować w Unii demokrację przedstawicielską demokracją bezpośrednią – na wzór szwajcarski. W tym małym kraju cztery różne narodowości, posługujące się różnymi językami i kulturą, tworzą jednolite społeczeństwo niezwykle zamożnego państwa. Rozmawiajmy w Unii o jej kształcie. Ale rozmawiajmy, nie krzyczmy.

Musimy być w strefie euro

Strefa euro u zarania miała finansowo-polityczne słabości. Lecz obalmy mit: zawsze zadłużenie tej strefy i deficyt finansów publicznych były i są relatywnie niższe niż w naszym kraju. Musimy w niej być. Ona dalej jest największym rynkiem świata. Mimo Brexitu. Bycie „poza" to peryferyjność Polski i degradacja Polaków.

Aby jednak spełnić kryteria z Maastricht i wejść do tej strefy, nasza gospodarka musi od polityki dostać pokój i spokój. PiS wprowadziło do życia publicznego nowe, rewolucyjne często standardy i zasady. Jedni Polacy są „za", inni „przeciw". Sprężyna konfrontacji napina się.

Hillary Clinton po przegranych wyborach powiedziała: „Donald Trump jest naszym prezydentem". Dla pracy i pensji w Polsce niezbędny jest rozejm w politycznym boksowaniu. Przed katastrofą smoleńską nad takim rozejmem – umową społeczną – nad Radą Dialogu Społecznego pracowaliśmy z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Później z prezydentem Bronisławem Komorowskim. W tym kierunku znowelizujmy Radę – pole dla rozejmu.

Jerzy Andrzejewski i Andrzej Wajda pytali za Norwidem w „Popiele i diamencie": Czy popiół zostanie czy diament? Dziś pyta o to polski biznes.

W ubiegłym roku papież Franciszek zdefiniował pojęcie „przedsiębiorcy sprawiedliwi". – To ludzie – powiedział – którzy inwestują i ryzykują swoje pomysły i pieniądze, by wciągnąć innych do działania. Zapewniają dochody tym, którzy często nie mają co jeść ani gdzie mieszkać; przezwyciężają skutki kryzysu.

W Polsce 2 mln przedsiębiorców co roku inwestuje ponad 130 mld zł, angażując 6 mln osób, dwa razy więcej niż sektor publiczny. W ubiegłym roku stworzyli 500 tys. miejsc pracy, a w tym zapłacą dodatkowo 2,6 mld zł za podniesienie płacy minimalnej. Tworzą już 85 proc. PKB, odprowadzając rocznie 260 mld zł podatków do kasy państwa.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację