Nizinkiewicz: Im więcej zakażeń, tym wybory mniej prawdopodobne

Mniejsze szanse prezydenta Dudy na reelekcję i pogarszająca się sytuacja epidemiologiczna mogą doprowadzić do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i przełożenie coraz bardziej niewygodnych dla PiS wyborów.

Aktualizacja: 09.06.2020 20:14 Publikacja: 09.06.2020 16:56

Łukasz Szumowski

Łukasz Szumowski

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Nie jest dobrze. Polska stała się liderem Unii Europejskiej pod względem dobowej liczby zakażeń. 8 czerwca potwierdzono nas 599 nowych przypadków SARS-CoV-2. To spowodowało, że nasz kraj uplasował się na pierwszym miejscu nowych zachorowań na COVID-19 wśród państw Unii. Wyprzedziliśmy m. in. Włochy, Niemcy czy Francję, gdzie sytuacja była tragiczna.

Nie udaje się wypłaszczanie krzywej zakażeń koronawirusa w Polsce. Dwa tygodnie temu minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiadał, że liczba zakażeń będzie spadać, a bijemy rekord zakażeń w UE. Poluzowanie rygorów bezpieczeństwa może doprowadzić do jeszcze większego wzrostu zakażeń koronawirusem w Polsce. Tym bardziej, że wiele zniesionych restrykcji rodzi bardzo duże ryzyko rozwoju choroby i powstania nowych ognisk.

Trudno racjonalnie uzasadnić możliwość organizowania zgromadzeń czy wesel do 150. Wystarczy wyjść na ulicę, do dowolnego sklepu czy restauracji, żeby przekonać się, że większość Polaków nie nosi maseczek, rękawiczek, nie dezynfekuje rąk i nie zachowuje odpowiednich od siebie odstępów. Sytuacja również nie napawa optymizmem, gdy patrzymy na zgromadzenia w parkach, na placach zabaw, plażach, boiskach czy ogródkach, w których gromadzą się zwolennicy grillowania. 

Jednak poluzowań restrykcji minister zdrowia nie wiąże ze wzrostem liczby zakażeń. "Gdybyśmy nie wymazywali wszystkich górników, mielibyśmy ewidentnie spadki”- mówił we wtorek minister Szumowski w RMF FM, nie wykluczając powrotu do obostrzeń.  Minister stwierdził też, że Polacy zachowują się, jakby zapomnieli, że mamy epidemię.

W tej sytuacji trzeba także zadać pytanie, czy rządzący nie zachowują się, jakby zapomnieli, że w Polsce mamy epidemię i przed wyborami prezydenckimi nie chcą Polakom dać prezentów w formie poluzowania rygorów, kosztem zdrowia i bezpieczeństwa całego społeczeństwa? Poluzowanie obostrzeń gdy wykrywamy  600 przypadków wirusa dziennie, a zamknięcie kraju gdy było ich 200, to zachowanie trudno wytłumaczalne z racjonalnego i zdrowotnego punktu widzenia. Ale jest wytłumaczenie polityczne.

W Polsce kampania wyborcza nabrała rozpędu. Kandydat największej partii opozycyjnej zdobywa coraz większe poparcie w sondażach i wysoce prawdopodobne, że dojdzie do drugiej tury wyborów. A wtedy wszystko może się zdarzyć i pewny wcześniej reelekcji Andrzej Duda może skończyć niczym prezydent Bronisław Komorowski. Epidemia może uratować prezydenturę Dudy.

Politycy opozycji ponad podziałami przyznają, że rządzący mogą wprowadzić stan klęski żywiołowej jeśli przegrana Dudy będzie prawdopodobna. „Kiedy rząd uzna, że Duda przegrywa, wprowadzi stan klęski żywiołowej”- mówił Radosław Sikorski w Onecie. „Zawsze może dojść do sytuacji, w której rząd decyduje o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej i to może zrobić na dzień przed wyborami. – Wszystko jest możliwe. Ja już w ostatnich tygodniach widzimy takie zwroty akcji, że nie zdziwiłbym się, gdyby do jeszcze jednego doszło”- powiedział w TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz. Podobnej sytuacji już w na początku czerwca nie wykluczał Włodzimierz Cimoszewicz.

Trend sondażowy jest korzystny dla Rafała Trzaskowskiego i coraz bardziej kłopotliwy dla Andrzeja Dudy. Może dojść do tego, że jeśli poparcie dla Trzaskowskiego rosłoby, to rządzący realnie zaczną rozważać wprowadzenie stanu klęski żywiołowej lub stanu wyjątkowego, choćby w wybranych rejonach kraju, czemu wcześniej byli przeciwni. Sytuacja epidemiczna w Polsce daje dzisiaj ku temu wszelkie podstawy. Jest gorzej, niż było przed 10 maja, kiedy to wybory prezydenckie zostały w ostatniej chwili odwołane. Podobnie może zdarzyć się przed 28 czerwca lub przed drugą turą wyborów. 

Stan klęski żywiołowej może zostać zarządzony w każdym momencie i zostać wprowadzony na okres do 30 dni, następnie – za zgodą Sejmu (zwykła większość) – może zostać przedłużony na czas oznaczony. Dzięki temu wybory można byłoby przeprowadzić w czasie korzystniejszym dla władzy.

Epidemia jest dzisiaj dla rządzących idealnym alibi dla przełożenie wyborów i jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi, koronawirus może utrzymać PiS przy władzy.

 

Nie jest dobrze. Polska stała się liderem Unii Europejskiej pod względem dobowej liczby zakażeń. 8 czerwca potwierdzono nas 599 nowych przypadków SARS-CoV-2. To spowodowało, że nasz kraj uplasował się na pierwszym miejscu nowych zachorowań na COVID-19 wśród państw Unii. Wyprzedziliśmy m. in. Włochy, Niemcy czy Francję, gdzie sytuacja była tragiczna.

Nie udaje się wypłaszczanie krzywej zakażeń koronawirusa w Polsce. Dwa tygodnie temu minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiadał, że liczba zakażeń będzie spadać, a bijemy rekord zakażeń w UE. Poluzowanie rygorów bezpieczeństwa może doprowadzić do jeszcze większego wzrostu zakażeń koronawirusem w Polsce. Tym bardziej, że wiele zniesionych restrykcji rodzi bardzo duże ryzyko rozwoju choroby i powstania nowych ognisk.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień