28 września w jednym z bloków w Przemyślu doszło do wielkiej tragedii. 12-letni Szymon zaprosił do swojego mieszkania kolegę Kamila. W lokalu oprócz chłopców znajdowały się dwa psy rasy pitbull. Jeden z nich zaatakował gościa i dotkliwie pogryzł. Szymon próbował ratować przyjaciela, ale niestety nie poradził sobie w starciu z rozjuszonym zwierzęciem. Krzyki nastolatków usłyszeli sąsiedzi, którzy wezwali pomoc. Poszkodowani trafili do szpitala, gdzie po trwającej godzinę reanimacji Kamil zmarł. Szymon odniósł jedynie powierzchowne obrażenia.

Sprawą niezwłocznie zajęła się prokuratura. Szybko udało się ustalić, że właściciel psów Mariusz S. nie posiadał wymaganego prawem zezwolenia na hodowanie psów agresywnej rasy. Obecnie mężczyzna przebywa w areszcie, otoczony opieką psychiatryczną. Najprawdopodobniej usłyszy zarzut z art. 160 k.k. dotyczący narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, zagrożonego karą do 3 lat pozbawienia wolności. Odebrano mu także psy i umieszczono je w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Orzechowicach. Zgodnie z procedurą przez 15 dni obserwowała je behawiorystka, która oceniła ssaki jako nadzwyczaj agresywne i niebezpieczne dla ludzi. W związku z tym prokuratura wystąpiła z wnioskiem o ich uśpienie. Niebezpieczeństwo stwarzane dla ludzi i zwierząt stanowi jedną z kilku przesłanek, zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt z 2004 roku dającą prawo do uśpienia zwierzęcia. Ustawa ta w art 6 pkt. 5 dopuszcza ''usuwanie osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia''. Nie jest dopuszczalne uśpienie zwierzęcia w trakcie jego obserwacji.

''Uzyskano opinię behawiorystki, która oceniając zwierzęta, a także uwzględniając wiek zaatakowanych dzieci i rozmiar obrażeń jednego z nich, zakwalifikowała psy jako stwarzające śmiertelne zagrożenie dla otoczenia'' skomentowała Marta Pętkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.

Wniosek prokuratury został przyjęty, a prezydent Przemyśla Wojciech Bakun złożył już podpis pod dokumentem pieczętującym los zwierząt. Będzie musiał także wybrać weterynarza, który wykona zabieg. Z takim obrotem sprawy nie chce pogodzić się partnerka Mariusza S., która próbuje uratować sukę Katalaję. Zdaniem kobiety, nie tylko nie brała ona udziału w ataku, ale wręcz próbowała odciągnąć napastnika od ofiary. Taką wersję wydarzeń przedstawił Szymon, który został już przesłuchany przez policję i obecnie znajduje się pod opieką psychologa. Kobieta zwraca uwagę na spowodowany tragedią ciężki stan psychiczny syna, który może jeszcze ulec pogorszeniu po utracie ulubionej suki.

Rozpaczliwy apel Przemyślanki w formie internetowej petycji podpisało już kilka tysięcy osób. Wiadomo, iż od czasów średniowiecza nie przeprowadza się już procesów sądowych zwierząt, zatem decyzja o uśpieniu psów nie ma pełnić roli sankcji, a jedynie funkcję prewencyjną. Czy jednak sprawiedliwe jest odbieranie życia stworzeniu, które nie wyrządziło nikomu krzywdy? Okaże się wkrótce.