Prawo i Sprawiedliwość wycofuje się z obowiązujących od 1 stycznia przepisów, które pozwalają na usuwanie drzew z prywatnych posesji bez załatwiania jakichkolwiek formalności. Wzbudziły one powszechne oburzenie, gdy właściciele nieruchomości zaczęli ciąć na potęgę. W efekcie prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas poniedziałkowego spotkania z warszawskimi strukturami partii zapowiedział zmianę przepisów. We wtorek potwierdził to szef Klubu PiS Ryszard Terlecki. Podał, że przygotowywana jest nowelizacja, która wkrótce trafi do Sejmu.

Co się w niej znajdzie? Na razie nie wiadomo. Eksperci twierdzą, że warto wrócić do zezwoleń na wycinkę na prywatnych posesjach. Miałyby one jednak być wydawane na innych niż poprzednio zasadach. – Można sięgnąć do procedury z prawa budowlanego. Osoba, która planuje wyciąć drzewo na prywatnej posesji, zgłosi swój zamiar w gminie, a następnie odczeka 21 dni. Jeżeli urzędnik się nie odezwie, może wycinać. Będzie to tzw. milcząca zgoda – mówi Ewa Olszewska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta w Krakowie. Przyznaje, że popadamy w skrajności. – Najpierw trzeba było mieć zgodę na wycinkę nawet cienkich drzew, a za nielegalną płaciło się gigantycznie kary. Teraz nie trzeba mieć nic. A wystarczyło tylko poprawić to, co szwankowało w prawie – dodaje.

Zwolennikiem przywrócenia zezwoleń jest też Marek Olszewski ze Związku Gmin Wiejskich RP. – Ale tylko na szlachetne gatunki. Powinny też wrócić kary za wycinkę, dotkliwe, a nie rujnujące, jak poprzednio – przekonuje. Eksperci są też zgodni co do tego, że trzeba obniżyć opłaty za wydanie zezwoleń dla firm. – Uzależnijmy je od tego, czy drzewo jest pospolite czy szlachetne i czy rośnie w mieście czy na wsi – dodaje Olszewski. Zaporowe opłaty to jeden z powodów obecnych patologii.