Kluczowe jest odnalezienie pacjenta zero, pierwszego, który został zainfekowany. Algorytm opracowany przez specjalistów chorwackich pomaga wyśledzić właśnie tę osobę. Wyniki eksperymentów naukowcy zamieścili na łamach magazynu „Physical Review Letters".
Mile Šikic z Uniwersytetu w Zagrzebiu koncentruje się na scenariuszu, w którym sieć ludzi zakażonych i niezakażonych styka się ze sobą. Nie wiadomo, kto i kiedy zaraża. Tak rozprzestrzeniają się choroby przenoszone drogą płciową, ale też ebola czy informacje na portalu społecznościowym i wirusy komputerowe.
Algorytm przygotowany przez zespół badaczy symuluje potencjalne rozprzestrzenianie się infekcji między ludźmi porównuje je z prawdziwymi danymi. Na tej podstawie obliczane jest prawdopodobieństwo, że dana osoba jest pacjentem zero. A im więcej ludzi jest częścią tego łańcucha, tym więcej danych trzeba będzie przetworzyć, aby znaleźć osobę, od której się wszystko zaczęło. Okazało się, że tym łatwiej jest znaleźć źródło infekcji, im szybciej epidemia się rozprzestrzenia.
– Jeśli epidemia rozszerza się wolniej, tracimy jakąś część informacji – przekonuje Šikic.
Zespół przetestował swoją metodę na modelu roznoszenia chorób przenoszonych drogą płciową. Korzystał z danych dostępnych na brazylijskim portalu, na którym mężczyźni anonimowo oceniają spotkania z prostytutkami. Algorytm prawidłowo zidentyfikował pacjenta zero albo kolejnego w łańcuchu zainfekowanych.