Rzeczpospolita: Po trzech kwartałach br. sprzedaliście 1,24 tys. mieszkań, o 6 proc. więcej niż rok wcześniej. Więksi i mniejsi konkurenci chwalą się dwucyfrowym tempem sprzedaży, rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent. To celowa strategia?
Małgorzata Szwarc-Sroka, członek rady nadzorczej J.W. Construction: Celujemy w sprzedaż rzędu 1,5–2 tys. mieszkań rocznie. Obecna strategia wynika z tego, że wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości. My już byliśmy liderem, mieliśmy sprzedaż na poziomie 4 tys. lokali rocznie, dziś też moglibyśmy taki cel zrealizować. Ale wyciągnęliśmy wnioski z kryzysu, żadne wyścigi na wolumeny nas nie interesują, teraz priorytetem jest działanie na bezpiecznym poziomie, zapewniającym godziwe wyniki i przepływy finansowe. W III kwartale br. uzyskaliśmy marżę brutto ze sprzedaży 28 proc.
Ważnym aspektem jest dywersyfikacja przychodów. Poza sprzedażą mieszkań mamy w ofercie aparthotele, w tym zarządzane przez nas, bo mamy kompetencje – jako właściciel kilku hoteli, w tym pięciogwiazdkowego Czarnego Potoku w Krynicy-Zdroju.
Ile może jeszcze potrwać dobra koniunktura na rynku mieszkaniowym?
Wciąż nie widać, by miała spowalniać, napędzana głównie niskimi stopami procentowymi. Spodziewałabym się raczej spowolnienia, wynikającego bardziej z naturalnego cyklu niż kryzysu. Dziś rynek jest inny niż wtedy, gdy doszło do zapaści. Wówczas duży popyt na lokale generowali inwestorzy zagraniczni, kupujący pakietowo. Był system płatności 10/90 – wycofanie się klientów spowodowało, że deweloperzy zostali z mieszkaniami gotowymi, które trzeba było przecenić, by znaleźć na nie nowych nabywców. Dziś mamy popyt oddolny, wewnętrzny, nie ma tak wielu transakcji pakietowych. Mamy ustawę deweloperską, rachunki powiernicze, rezygnacje są sporadyczne. Ceny mieszkań rosną umiarkowanie, a nie galopują. Popyt jest stabilny, co najwyżej możemy mieć do czynienia ze wzrostem kosztów realizacji – ale to nieuniknione, skoro tyle inwestycji jest w toku.