Dla budynku do 35 mkw. wyniosą one 5 tys. zł; powyżej 35 mkw. do 50 mkw. – 10 tys. zł; powyżej 50 mkw. do 75 mkw. – 15 tys. zł; ponad 75 mkw. – 5 tys. zł za każde rozpoczęte 20 mkw. powierzchni całkowitej. Będzie więc większe zróżnicowanie kar zależnych od powierzchni budynku, a nie jak obecnie od jego rodzaju. A tym samym będą bardziej sprawiedliwe.
– Dziś opłatę legalizacyjną w tej samej wysokości może zapłacić właściciel małego sklepu i supermarketu. Pierwszemu kara rujnuje życie, drugiemu już nie – mówi Mariola Berdysz, dyrektor fundacji Wszechnica Budowlana.
Dla budowli oraz inwestycji liniowych, np. dróg, kary będą ustalane jako iloczyn stawki opłaty oraz współczynnika funkcji obiektu budowlanego. Wszystkie parametry będą w przepisach, a nie jak dziś w załączniku do prawa budowlanego. Będą się one różniły w zależności od tego, czy chodzi o budowę, przebudowę czy remont.
I tak np. dla nielegalnie wybudowanego odcinka drogi o długości do 100 m stawka wyniesie 5 tys. zł; współczynnik 1, czyli kara wyniesie 5 tys zł. Gdyby chodziło o przebudowę, współczynnik wyniesie 0,5, czyli kara 2,5 tys. zł.
Za zmianę zagospodarowania terenu, która nie jest związana z prowadzonymi robotami budowlanymi, kara wyniesie 1 tys. zł za każde 100 mkw.
Projekt przewiduje, że jeżeli inwestor podporządkuje się w pełni zaleceniom nadzoru budowlanego (np. dostarczy wymagane dokumenty, wykona niezbędne prace), ten zrezygnuje z wymierzenia kary. Co może być szczególnie ważne dla mniejszych inwestorów, którzy muszą się liczyć ze znacznymi wydatkami. Takie rozwiązanie będzie dla nich dyscyplinujące i mniej kosztowne. Będą robić wszystko, by nie zapłacić.