Rodzina właściciela mieszkania nie korzysta z takiej ochrony przed bezdomnością, jaka przysługuje lokatorom w szczególnie trudnej sytuacji życiowej.  Rzecznik od lat zwraca uwagę na ten problem od lat. W tej chwili rząd gotów jest już się nim zająć, ale ponieważ sprawa trafiła z resortu sprawiedliwości do infrastruktury, RPO przekazuje całą dokumentację problemu do tego ministerstwa, z nadzieją na jego rozwiązanie.

Kiedy sąd wydaje wyrok eksmisyjny, określa w nim, czy eksmitowanemu lokatorowi przysługuje prawo do lokalu socjalnego. Jeśli tak, to gmina ma zapewnić taki lokal, a sąd wstrzymuje eksmisję do czasu, aż nowe mieszkanie się znajdzie. Uprawnienia do lokalu socjalnego mają bezwzględnie: kobiety w ciąży, dzieci, osoby z niepełnosprawnością oraz mieszkający z nimi ich opiekunowie, obłożnie chorzy, emeryci i renciści spełniających kryteria do otrzymania świadczenia z pomocy społecznej, bezrobotni.

Żeby jednak korzystać z takiej ochrony, trzeba być lokatorem – czyli wynajmować mieszkanie. Jeśli ktoś był właścicielem i stracił prawo własności (np. w wyniku niespłaconego kredytu), to przepisy z ustawy o ochronie lokatorów go nie obejmują. W tym przypadku eksmisja przebiega na podstawie Kodeksu postępowania cywilnego. Nie ma w tej procedurze miejsca dla sądu, który oceniłby, czy lokatorom (osobom mieszkającym z dłużnikiem) przysługuje prawo do lokalu socjalnego – nawet jeśli są to dzieci, osoby obłożnie chore czy z niepełnosprawnościami.

Dzieje się tak, mimo że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego osoby, które mieszkają z dłużnikiem, można uznać za lokatorów – ich prawo do mieszkania nie wynika z prawa własności, ale z relacji z byłym właścicielem.

W 2018 r. Minister Sprawiedliwości przyznał, że trzeba poprawić przepisy. Zdaniem resortu zmiana musi być kompleksowa i znaleźć się ustawie o ochronie lokatorów. To jednak nie jest w gestii resortu sprawiedliwości, tylko infrastruktury i budownictwa. Z pisma z resortu sprawiedliwości wynikało, że Minister Infrastruktury i Budownictwa (obecnie Minister Inwestycji i Rozwoju) co do zasady zaakceptował propozycje i zapowiedział analizy. Po upływie pół roku Rzecznik Praw Obywatelskich uznał za konieczne przedstawienie mu problemu.