Nieśmiertelność zapewniły mu liczne protest songi, ale gdy w 2016 r. otrzymał literackiego Nobla „za to, że podniósł tradycję amerykańskiej piosenki do rangi sztuki” – oficjalnie stał się poetą. Wcześniejszy laureat Pulitzera i Medalu Wolności nagrał do dziś 39 studyjnych albumów – sprzedanych w 120 mln egzemplarzy, ale wydał też tomiki poezji, powieść „Tarantula" oraz groteskową autobiografię „Kroniki. Część 1".
Jego zasługi są nieocenione. Był mistrzem dla The Beatles, przede wszystkim dla Johna Lennona. Z Anglikami podczas pierwszej wizyty kwartetu w Ameryce w 1964 roku wypalił „trawkę pokoju".
Biblia i Szekspir
Laureat literackiego Nobla to rockandrollowiec z krwi i kości, ale też najinteligentniejszy pośród rockmanów uczeń Szekspira, który tak jak on zapożyczał poetyckie i muzyczne motywy. Kradł nawet płyty od kolegów, by stworzyć niezrównanie oryginalne ballady i protest songi. Dylan-bard to duchowy brat poetów przeklętych i spadkobierca średniowiecznych klerków, którzy rzucali wyzwanie władcom świata, mówiąc im najtrudniejszą prawdę gniewnymi songami, ponieważ od początku walczył o pokój, piętnował rasizm. Czerpał garściami z najważniejszej księgi, czyli Biblii.
Najsłynniejszy amerykański bard jest potomkiem żydowskich imigrantów z terenów dawnej Rzeczypospolitej, a konkretnie Litwy, oraz rosyjskiej Odessy, skąd uciekali przed pogromami. Mógł być górnikiem, bo urodził się w północnej Minnesocie, nieopodal kopalni rudy żelaza. Mieszkał w jednej dzielnicy z polskimi emigrantami. Potem chciał zerwać z rodziną, by ukryć żydowskie pochodzenie. Także z obawy przed antysemityzmem zmienił nazwisko Zimmerman na inspirowane postacią poety Dylana Thomasa. Chociaż rodzina nie była ortodoksyjna, jego przejście na chrześcijaństwo w 1970 r. wywołało szok. W 1987 r. był gościem Jana Pawła II podczas Światowej Konferencji Eucharystycznej w Bolonii. Polski papież cytował wtedy „Odpowiedź zna wiatr”. Z kolei Benedykt XVI uznał jego rodzaj ekspresji za „niechrześcijański"!
Trzecią religią była zawsze muzyka. Pierwszą piosenkę poświęcił Brigitte Bardot. Fascynował go film „Dziki" z Marlonem Brando, identyfikował się z „Buntownikiem bez powodu" z Jamesem Deanem.
Modlitwa przed zagładą
Kiedy wyjeżdżał na studia, ojciec prosił go, by nie pisał wierszy. Tymczasem komponował jedną dobrą piosenkę dziennie. Po lekturze „W drodze" Jacka Kerouaca wybrał życie na autostopie. W Chicago poznał Pete'a Seegera. W Nowym Jorku nachodził rodzinę muzycznego idola Woody'ego Guthriego, a jego samego – w szpitalu. Śpiewał nieprzytomnemu artyście piosenki, a potem imponował wszystkim znajomością, której nie było.
Przyjaciele z dzielnicy nowojorskiej bohemy, Greenwich Village, wspominają, że lubił grać kogoś innego, bo był to sposób, by wyzwolić się z ograniczeń. Starając się o kontrakt, łgał, że wychował się na Południu i uczył się śpiewać od Indian. Wiedział też, że artysta dążący do popularności musi mieć tajemnicę. Ujawnił ją Martinowi Scorsese w dokumencie „No Direction Home":
– Chciałem, żeby moje życie było jak „Odyseja". Nie wiem, gdzie jest moje miejsce, urodziłem się z dala od niego, ale wciąż tam zmierzam.
W czasie kryzysu kubańskiego słuchano folkowo-bluesowych songów Dylana jak modlitwy przed zagładą. Podczas marszu na Waszyngton stał razem z ukochaną Joan Baez obok Martina Luthera Kinga, gdy wypowiadał on słynne: „Miałem sen... ".
Podczas wyborów śpiewał na polach Południa i doradzał murzyńskiej ludności.
Dzięki antywojennym hymnom „Blowin' in the Wind", „A Hard Rain's A-Gonna Fall" czy „Masters of War" stał się patronem ruchu hipisowskiego i pacyfistycznego. Ale po zabójstwie Kennedy'ego zbuntował się przeciwko liberałom. Pytany, czy będzie na marszu przeciwko wojnie w Wietnamie, kpił w żywe oczy, mówiąc, że jest zajęty. Odmówił udziału w Woodstocku.
Manifestem niezależności stał się wielki przebój „Like a Rolling Stone" wykrojony z 50-zwrotkowego poematu. Liberałowie zarzucili mu egoizm, a miłośnicy folku, że sięgając po gitarę elektryczną, stał się judaszem. Płyta z tamtej trasy koncertowej ukaże się niedługo w serii bootlegów, bo jak inni wielcy pisarze publikuje także swoje brudnopisy.