Takie pytanie stawiają analitycy Home Brokera i Open Finance. - Choć licząc rok do roku, nadal mamy dwucyfrowy wzrost cen mieszkań, to w relacji do poprzedniego miesiąca nastąpiła pierwsza od dziesięciu miesięcy obniżka cen, o prawie 1,6 proc. - podaje Marcin Krasoń, ekspert Home Brokera. - Ceny za mkw. mieszkań w największych miastach Polski są dziś o 10,7 proc. wyższe niż rok temu - podaje.

950,53 pkt wynosi najnowszy odczyt Indeksu Cen Transakcyjnych - wskaźnika obrazującego ceny mieszkań w największych polskich miastach. - Indeks odwzorowuje rzeczywiste zmiany zachodzące na rynku, a nie życzeniowe podejście sprzedających mieszkania, które widać w cenach ofertowych - wyjaśnia Bartosz Turek, analityk Home Brokera. - Jego dzisiejszy poziom jest o 10,7 proc. wyższy od tego sprzed roku, ale wart zauważenia jest pierwszy miesięczny spadek od stycznia 2018 r., kiedy to zakończył się okres stabilizacji i rozpoczęły dynamiczne wzrosty cen. O tym, czy jest to koniec okresu boomu, będzie można powiedzieć jeśli obniżki powtórzą się w kolejnych miesiącach - dodaje.

Największe wzrosty w ostatnich 12 miesiącach Home Broker i Open Finance odnotowały w Lublinie (21,7 proc.), Szczecinie (19,7 proc.), Białymstoku (19,5 proc.) i Gdańsku (18,2 proc.). - Na największym rynku mieszkaniowym, w Warszawie, ceny rosną o 11,5 proc. - podają eksperci. - Średnia cena mkw. mieszkania w stolicy to 8128 zł. Trzeba jednak pamiętać, że średnia cena to tylko informacja statystyczna. Warszawa jest ogromnym i zróżnicowanym rynkiem. Lokale w stolicy kupują inwestorzy, którzy liczą na przychody z najmu, tu wciąż popularne są nowe mieszkania, które cieszą się też zainteresowaniem najemców. Acz rosnące ceny spowolniły popyt i w wynikach sprzedażowych deweloperów w drugim i trzecim kwartale widać było obniżki. Ale i rynek wtórny znajduje wielu nabywców, przekonują ich m.in. duży wybór i możliwość szybkiej przeprowadzki do mieszkania.

- Rynek mieszkaniowy jest nierozerwalnie powiązany z kredytami hipotecznymi, a popyt na nie nie słabnie - zauważa Bartosz Turek. - W listopadzie Polacy zawnioskowali o "hipoteki" o łącznej wartości o ponad 23 proc. wyższej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Przede wszystkim wynikało to z obserwowanego wzrostu cen mieszkań, co przekłada się na wzrost kwoty zadłużenia. Co jednak ciekawe, rośnie też liczba chętnych na kredyty. Z najnowszych danych BIK wynika, że w ciągu roku zwiększyła się o ponad 7 proc. - Choć mieszkań sprzedaje się dziś mniej niż przed rokiem, to wciąż tani kredyt, słabo oprocentowane lokaty i dobra sytuacja na rynku pracy wspierają rozwój rynku mieszkaniowego. Co czeka nas w przyszłości? Potencjalne rozwiązania są dwa - dodaje Marcin Krasoń. - Jeśli Rada Polityki Pieniężnej nie będzie podnosiła stóp procentowych, to w przyszłym roku oprocentowanie lokat pozostanie mniej więcej na takim samym poziomie jak dziś. To bardzo zła wiadomość dla oszczędzających, bo w 2019 r. inflacja ma przekroczyć 3 proc., co oznacza, że wartość oszczędności trzymanych w bankach będzie po uwzględnieniu inflacji spadała najszybciej od przynajmniej dekady. Taki stan rzeczy może spowodować, że więcej osób posiadających kapitał będzie szukać bardziej zyskownej przystani dla swoich majątków i trafi na rynek nieruchomości - ocenia.

Dodaje, że jeśli do tego nie dojdzie, to rośnie prawdopodobieństwa końca trendu wzrostowego na rynku mieszkaniowym. - Przeważnie obniżki cen następują od roku do dwóch lat po początku spadku liczby transakcji. Zazwyczaj jest to jednak powiązane z podwyżkami stóp procentowych, a tych wciąż brakuje do dopełnienia tej pesymistycznej układanki - mówią eksperci.