W II kwartale sprzedaliście 249 mieszkań, o 67 proc. więcej rok do roku i 30 proc. mniej kwartał do kwartału. Początek roku, jak sami mówiliście, zaskoczył skalą sprzedaży. Jak interpretujecie te wyniki: popyt osłabł czy to bardziej kwestia oferty?
Bardzo uważnie przyglądamy się cenom, szczególnie na rynku warszawskim tempo wzrostu jest oszałamiające. Z tego powodu powiększanie oferty o kolejne mieszkania odbywa się trochę mniej intensywnie, bo można utracić kontrolę nad sprzedażą mieszkań we właściwej cenie. Wolimy zatem trochę wolniej sprzedawać, bo nacisk kładziemy na marże.
Sprzedaż po I połowie to 604 lokale, czy realne jest przebicie tysiąca w całym roku?
Założyliśmy sobie, że w II, III i IV kwartale chcielibyśmy sprzedawać 200–250 mieszkań. Biorąc pod uwagę wynik I półrocza i chłonność rynku, wydaje się więc, że nowy roczny rekord jest w zasięgu. Priorytetem są jednak marże.
Na rynku wciąż są problemy z uzupełnianiem oferty, a procesy związane z uzyskaniem pozwoleń na budowę są, szczególnie w Warszawie, długotrwałe. Po lockdownie praca urzędów była utrudniona, teraz sytuacja nieco się poprawia. Ale pozwolenia na budowę to tylko jeden aspekt. Jest bardzo dużo papierologii i procesów, które pochłaniają mnóstwo czasu. Nie zawsze liczba mieszkań w wydanych pozwoleniach automatycznie przełoży się na wprowadzenie takiej liczby do produkcji. Czasami otrzymujemy pozwolenia na budowę kilkuset lokali, ale takie przedsięwzięcie trzeba etapować.